-Przepraszam.Nie wiedziałem że nie lubisz wody.
-Lubię ale jest teraz bardzo ciepło a ty mnie ochlapałeś lodowatą wodą!Mogłam dostać szoku termicznego!-Wybacz.Czasami mam nagły przypływ głupoty i wtedy nie myślę racjonalnie.Tak to jest z osobami nadmiernie inteligentnymi.Myślałem że to będzie zabawa.Masz rację.Mogłem zrobić ci krzywdę.-spuściłem łeb i wyszłem z wody.Straciłem ochotę na cokolwiek.Ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię.Nie był to głupi pomysł.Byłem wilkiem natury i mogłem robić praktycznie wszystko.Pomyślałem o moim celu i natychmiast na środku lasu pękła szczelina do której wleciałem. Zamkła się.Magica pewnie była przerażona.Znalazłem się w podziemnej jaskini.Zapaliłem pochodnie i położyłem się na legowisku z siana.Pewnie każdy basior powiedziałby mi teraz że jestem baba.Nie mogłem znieść faktu że w pierwszym dniu naraziłem się alfie która mi się spodobała.Po chwili usnąłem.Byłem zmęczony tym wszystkim.Po kilku godzinach obudziłem się.Otworzyłem szczelinę i zobaczyłem jak słońce wstaje zza widnokręgu.Postanowiłem przeprosić Magicę.Zasługiwała na to.Najpierw ją ochlapałem wodą narażając na szok termiczny a później wlazłem do szczeliny w ziemi narażając ją na zawał.Poleciałem do Magicznego Lasu.Słyszałem że rosną tam mówiące ludzkim głosem magiczne róże.Przeszukałem cały las wzdłuż i w szerz.Niestety,ani śladu po magicznych różach.Zmęczony położyłem się na środku polany.Gdy tak leżałem usłyszałem czyjś szloch.Po cichu ruszyłem za głosem płaczu.Dźwięk stawał się coraz głośniejszy i rozpaczliwszy.Mój krok stawał się szybszy.W końcu przybrał formę biegu.Biegłem i biegłem nie patrząc gdzie.Nagle drogę zamazała mi mgła.Mogłem już polegać tylko na moim słuchu.Szłem po omacku i wkrótce mgła ustąpiła i zobaczyłem ją:
Była to córka króla centaurów.Co ona robiła w tej części lasu.Było to miejsce do którego centaury nie powinny chodzić.Pełno tu kłusowników.Pewnie o tym wiedziała.Nagle podeszła do mnie i zapytała:
-Wiesz jak się z tąd wydostać?
-Yyy...tak.Przynajmniej tak myślę.Co tu robisz?Nie powinnaś tu być.
-Wiem.Zgubiłam się.Pomożesz mi?
-Jasne.Nie mógłbym cię tu zostawić.Chodź.Nie mamy wiele czasu.Złap się moich rogów.Mgła jest gęsta.Nie możemy się zgubić.
-A nie będzie cię to boleć?
-Nie,nie będzie.
Delikatnie złapała się moich rogów.Ruszyliśmy.Powoli ale rozważnie przemierzaliśmy kolejne metry.Niebawem mgła znikła.Wreszcie byliśmy na znanych nam terenach.Niestety mała nie wiedziała gdzie jest.Była jeszcze młoda.Pewnie ojciec nie pokazał jej wszystkiego.Przyłożyłem noc do ziemi i zaraz znalazłem trop.Poszli na wschód.Puściliśmy się biegiem.Zapytałem:
-A jak masz na imię?
-Yyy...powiem ci jak ty nikomu nie powiesz.
-Dobrze.
-Rumor co po angielsku znaczy...plotka.
-Ale dlaczego nazwali cię "Plotka"?
-Kiedyś jak byłam mała puściłam w stadzie plotkę dotyczącą władzy mojego taty.Przez to miał problemy i teraz za karę mam takie imię.
-A jakie było twoje poprzednie imię?
-Lightning.
-Oba imiona są ładne.Lightning to po angielsku błyskawica.
-Teraz praktycznie nikt się ze mną nie zadaje.Dlatego odłączyłam się od grupy.Miałam dość ciągłych szyderstw.Nie wiedziałam że będzie tak strasznie.Oni na pewno cieszą się że mnie nie ma.
-Na pewno nie.Twoi rodzice pewnie umierają ze strachu.Tęsknią za tobą.
-Może i racja.Teraz chcę wrócić.
Przyspieszyliśmy.Niebawem zauważyłem biegnące w naszą stronę stado centaurów.Powiedziałem.
-Wróć do stada a ja zmykam.
-Nie idziesz ze mną?
-Nie.Mam swoje sprawy ale miło mi było cię poznać.Był to dla mnie zaszczyt księżniczko.
Szybko wzleciałem w górę i zniknąłem w chmurach.Dalej patrzyłem w dół.Przez moją nieuwagę znów na kogoś wpadłem.Na szczęście ja i wilk z którym się zderzyłem spadliśmy na chmurę.Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem Magicę...
<Magica?>