- Jesteś najgorszym alfą,mężem i ojcem jakiego kiedykolwiek mogłem znać!-krzyknąłem na mojego ojca.
- Uważaj na słowa smarkaczu!
- Dla ciebie liczą się tylko klejnoty, a nie dobro watahy!
- To źle że nasza wataha jest bogata?!
- Tak!Teraz będą wszyscy na nas napadać.Po co nam tyle diamentów i innych?Ty to robisz dla siebie i dla swojej wygody!
- I kto to mówi?Ten który najbardziej z tych wygód korzystał!
- Ta,pewnie.To ty pławiłeś się w luksusie a ja,mama,Wenus i Varn spaliśmy w brudnej i wilgotnej jaskini!Ty skończony idioto!To przez ciebie mama umarła a Wenus uciekła!Varn i ja też się wynosimy z resztą watahy!Sam sobie tu żyj w tej krainie diamentów i szmaragdów.Spojrzałem ostatni raz na tereny watahy które stały się ruiną.Odwróciłem się do wilków mówiąc:
- Idziemy!
Wszyscy ostatni raz spojrzeli na mojego ojca z wyrzutem i odwrócili się do mnie.Cała moja grupa poszła za Góry Nocy, a mój brat Varn ze swoją grupą za Góry Dnia.Kiedy już byliśmy na Polanie Nocy rozdzieliliśmy się w swoje strony.Wszyscy wiedzieli do jakiej watahy idą a ja niestety nie.Poszłem w kierunku północy.Niestety nic nie znalazłem.Nie żyło mi się najlepiej, ani najgorzej.Jedzonko miałem,czysty byłem, ale samotność dawała się odczuć.Postanowiłem że wzlecę i się rozejrzę.Byłem bardzo wysoko i nagle usłyszałem śmiechy szczeniąt i plotki wader.Na początku myślałem, że już zwariowałem, ale nie.Znalazłem się nad wielką polaną pełną wilków.Powiedziałem do siebie:
- No nareszcie jakaś wataha!
Leciałem w dół jak sokół i pewnie wylądowałem na ziemi tak mocno, że aż ziemia po moimi łapami popękała.Wszyscy patrzyli na mnie przerażeni.Szczeniaki zaczęły płakać, a wadery wrzeszczeć z przerażenia.Zapanował absolutny chaos.Nie wiedziałem o co chodzi.Niebawem się dowiedziałem.Moje poroże,skrzydła,diabelne oczy i porażające wejście wszystkich przeraziły.Truchtem pobiegłem na środek polany i wypowiedziałem zaklęcie, które wszystkich ustawiło bez ruchu.Podszedłem do jednej z wader pytając:
- Czy to jest wataha?
- Ta...ak.
- A gdzie alfa?
- W...w...
- No gdzie!-ryknąłem
- W swojej jaskini na wzgórzu!-wykrzyczała przerażona wadera.
Usunąłem zaklęcie i wszyscy mogli się poruszać.Szybko wzleciałem i zacząłem szukać watahy.Znalazłem.Była na wzgórzu w pobliżu wilczej skały.Wleciałem tam ze świstem skrzydeł.Wadera zerwała się na równe łapy.Była w kącie jaskini i coś pisała.Spojrzała na mnie też z przerażeniem.Spuściłem łeb i uszy pytając:
- Czy ja jestem, aż tak przerażający?
- Nie,kto ci tak powiedział?
- Nie,tylko tak spojrzałaś na mnie jak na potwora.
- Haha,skąd.Przeraził mnie twój świst.Jestem wrażliwa na takie dźwięki.A czemu masz być przerażający?
Ona chyba nie widziała mnie dokładnie.Podeszłem bliżej i zaświeciłem błędny ognik w jaskini by oświetlił me oblicze.Wadera patrzyła na mnie z zaciekawieniem i jakimś takim...dobrym nastawieniem do mnie.Zapytała:
- A co cię do mnie sprowadza?
- Ja...chciałem...chciałem dołączyć.
-Jasne,pewnie.
- Ale nie wiem czy inne wilki mnie zaakceptują.
- Na pewno cie zaakceptują.
Nagle do jaskini wpadła grupa wilków.Zaczęły warczeć,ryczeć i ostrzyć pazury krzycząc:
- Zabić go!Pewnie przyszedł nas zabić!
W pewnym momencie złapał mnie paraliż.Jakiś wilk musiał użyć magii.Wtedy wadera wyskoczyła przede mnie i zasłoniła mnie skrzydłami mówiąc:
- Zostawcie go w spokoju!Jest członkiem watahy i nie jest żadnym potworem.To że jest wyjątkowy nie oznacza, że jest groźny.Nie macie niczego do roboty.Już do pracy.Zajmijcie się sobą.
Wszyscy spuścili łby i uszy i z podkulonym ogonami odeszli.Paraliż ustąpił.Wadera złożyła skrzydła i odwróciła się do mnie.Wtedy zobaczyłem jej pysk.Miała szare i gładkie futro, a na czole kosmyk różowej sierści.Jedno oko miała zielone.Była naprawdę atrakcyjną waderą i muszę się przyznać.Wpadła mi w oko.Powiedziałem:
- Dziękuję że mi pomogłaś.
- Nie ma za co.Nie mają prawa cię obrażać.Muszę ci powiedzieć, że te twoje rogi są bardzo twarzowe.
- Naprawdę?
-Pewnie.Nie każdy wilk ma rogi.To rzadkie.Skrzydła masz cały czas czy możesz je schować?
-Mogę je całkowicie schować.
-Ja też tak umiem.Choć oprowadzę cię po terenach, bo jak kogoś po proszę to pewnie już nie wrócisz.
<Magica?>
Muzyka
sobota, 22 lutego 2014
Od Wenus c.d Złoty kompas
Poszłam za Magicą ale kompas nie dawał mi spokoju.W końcu stwierdziłam że muszę go obejrzeć dokładniej.Powiedziałam:
-Magica,idź przodem.Ja nie jestem tu do końca obeznana.
-No...dobrze.-wadera odpowiedziała podejrzliwie.
Z każdą minutą spowalniałam chód.Niebawem Magica zniknęła za wzgórzem.Wtedy szybko wróciłam w miejsce gdzie leżał kompas.Na szczęście dalej tam był.Za pomocą magii podniosłam go ku słońcu.Blask nie ogrzał blachy.Zwykle to każda blacha nagrzewa się od słońca chyba że...chyba że...kompas jest zaczarowany.Obejrzałam go dokładniej.Mimo że wyglądał jak zwykły kompas to wcale taki nie był.Nie pokazywał północy ani innych kierunków.On pokazywał...dobrą drogę.Wskazał na leśną ścieżkę która była nieznanym mi skrutem do watahy.To nie wszystko.Kompas miał także wyryte na pokrywie jakieś znaki w języku starożytnych greków.Musiałam lecieć do laboratorium.Tam mogłabym pogrzebać w księgach i słownikach.Szybko wzleciałam a kompas wsadziłam do torby.Cicho szybowałam w powietrzu by nikt mnie nie słyszał.Niestety szpital i laboratorium były zamknięte.Teleportowałam się,zapaliłam lampkę naftową i szperałam w książkach.Znalazłam słownik starożytnej greki i rozszyfrowałam znaki.
Jeśli to w ręku teraz masz
to każdą prawdę szybko poznasz.
To na twoje zmartwienia lek
bo Kompas wskazuje właściwy kierunek.
Lecz pamiętaj o tym że
złym stworzeniom kierunku nie wskaże.
Kompas wielką wiedzę ma
ale niestety to tylko gra.
Znaczenie tych słów było mi dalej nieznane.Postanowiłam strzec kompasu.Jeśli by się dostał w niepowołane ręce to...nie wiem.Pomyślałam że jednorożce będą miały jakąś wiedzę na ten temat.Byłam tam wieczorem.Najmądrzejszym jednorożcem był Cravlight.Zawsze wiedział kiedy ktoś go potrzebuje.Jak na zawołanie się pojawił:

Szybko do niego podeszłam mówiąc:
-Znalazłam coś interesującego!
-Wiem,chodź do mojego szałasu.Wszystko ci powiem.
Niebawem znaleźliśmy się w jego szałasie.Kazał mi usiąść.Powiedział:
-Jesteś teraz posiadaczką Złotego Kompasu.To bardzo ważny przedmiot.Pokazuje prawdę.Od wieków jednorożce go szukały lecz żaden w pełni nie miał czystego serca by Kompas mógł się pojawić.Na tobie teraz spoczywa odpowiedzialność by chronić Kompas.Są tacy którzy się nie niego czają.Jeśli zawalisz cały świat pogrąży się w chaosie.Po pewnym czasie zrozumiesz znaki.
-Ale to nie ja go znalazłam tylko Magica.
-Magica tylko się o niego potkła lecz ciebie zjadła ciekawość.Ją to za bardzo nie obchodziło.Musisz teraz ukrywać w tajemnicy że go posiadasz.Nikt nie może o tym wiedzieć.Bądź czujna.Niedługo pojawią się pierwsze znaki.
-Jakie znaki?
-Zmiany ruchu gwiazd,dziwne kolory zórz polarnych i inne rzeczy związane z naturą i kosmosem.Obserwuj wszystko.Każdy szczegół jest ważny.Równowaga światów wisi na włosku.Mogą się otworzyć wrota świata i wtedy wszystko się pomiesza.Kiedy dam ci znać masz do mnie natychmiast przyjść.Załóż księgę i spisuj cały swój dzień,co odkryłaś i co zauważyłaś.Los światów jest teraz w twoich łapach a teraz leć!Wystrzegaj się gryfów i ludzi.
-Dobrze.
Szybko wyleciałam z szałasu lecz kiedy się odwróciłam nie było ani szałasu ani Cravlighta.Było już późno i gwiazdy zaczęły wschodzić na nieboskłon.Szybko wzięłam jeden z pustych dzienników,lunetę,ołówek,linijkę,gumkę do mazania,pióro i kałamarz.Zauważyłam parę istotnych szczegółów.W gwiazdozbiorze pegaza gwiazda ogonowa świeciła mocniej niż zwykle.Ta gwiazda była zawsze najmniej widoczna.Zanotowałam to szybko.Za to Jowisz miał nowy kolor gazu.Był to kolor fioletowy.Te dwa szczegóły zauważyłam i odnotowałam.Nic więcej nie zauważyłam choć gwiazdozbiory przeglądałam z milion razy.Byłam niewyspana i zmęczona.Usnęłam przed jaskinią a za moją poduszkę rolę pełnił dziennik.Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.Dzięki medalionowi znów miałam siłę.Spakowałam przybory badawcze i spakowałam się do pracy.Oczywiście kompas i dziennik miałam cały czas przy sobie.Zaszczepiłam szczeniaki a później wróciłam do domu...
C.D.N
-Magica,idź przodem.Ja nie jestem tu do końca obeznana.
-No...dobrze.-wadera odpowiedziała podejrzliwie.
Z każdą minutą spowalniałam chód.Niebawem Magica zniknęła za wzgórzem.Wtedy szybko wróciłam w miejsce gdzie leżał kompas.Na szczęście dalej tam był.Za pomocą magii podniosłam go ku słońcu.Blask nie ogrzał blachy.Zwykle to każda blacha nagrzewa się od słońca chyba że...chyba że...kompas jest zaczarowany.Obejrzałam go dokładniej.Mimo że wyglądał jak zwykły kompas to wcale taki nie był.Nie pokazywał północy ani innych kierunków.On pokazywał...dobrą drogę.Wskazał na leśną ścieżkę która była nieznanym mi skrutem do watahy.To nie wszystko.Kompas miał także wyryte na pokrywie jakieś znaki w języku starożytnych greków.Musiałam lecieć do laboratorium.Tam mogłabym pogrzebać w księgach i słownikach.Szybko wzleciałam a kompas wsadziłam do torby.Cicho szybowałam w powietrzu by nikt mnie nie słyszał.Niestety szpital i laboratorium były zamknięte.Teleportowałam się,zapaliłam lampkę naftową i szperałam w książkach.Znalazłam słownik starożytnej greki i rozszyfrowałam znaki.
Jeśli to w ręku teraz masz
to każdą prawdę szybko poznasz.
To na twoje zmartwienia lek
bo Kompas wskazuje właściwy kierunek.
Lecz pamiętaj o tym że
złym stworzeniom kierunku nie wskaże.
Kompas wielką wiedzę ma
ale niestety to tylko gra.
Znaczenie tych słów było mi dalej nieznane.Postanowiłam strzec kompasu.Jeśli by się dostał w niepowołane ręce to...nie wiem.Pomyślałam że jednorożce będą miały jakąś wiedzę na ten temat.Byłam tam wieczorem.Najmądrzejszym jednorożcem był Cravlight.Zawsze wiedział kiedy ktoś go potrzebuje.Jak na zawołanie się pojawił:
Szybko do niego podeszłam mówiąc:
-Znalazłam coś interesującego!
-Wiem,chodź do mojego szałasu.Wszystko ci powiem.
Niebawem znaleźliśmy się w jego szałasie.Kazał mi usiąść.Powiedział:
-Jesteś teraz posiadaczką Złotego Kompasu.To bardzo ważny przedmiot.Pokazuje prawdę.Od wieków jednorożce go szukały lecz żaden w pełni nie miał czystego serca by Kompas mógł się pojawić.Na tobie teraz spoczywa odpowiedzialność by chronić Kompas.Są tacy którzy się nie niego czają.Jeśli zawalisz cały świat pogrąży się w chaosie.Po pewnym czasie zrozumiesz znaki.
-Ale to nie ja go znalazłam tylko Magica.
-Magica tylko się o niego potkła lecz ciebie zjadła ciekawość.Ją to za bardzo nie obchodziło.Musisz teraz ukrywać w tajemnicy że go posiadasz.Nikt nie może o tym wiedzieć.Bądź czujna.Niedługo pojawią się pierwsze znaki.
-Jakie znaki?
-Zmiany ruchu gwiazd,dziwne kolory zórz polarnych i inne rzeczy związane z naturą i kosmosem.Obserwuj wszystko.Każdy szczegół jest ważny.Równowaga światów wisi na włosku.Mogą się otworzyć wrota świata i wtedy wszystko się pomiesza.Kiedy dam ci znać masz do mnie natychmiast przyjść.Załóż księgę i spisuj cały swój dzień,co odkryłaś i co zauważyłaś.Los światów jest teraz w twoich łapach a teraz leć!Wystrzegaj się gryfów i ludzi.
-Dobrze.
Szybko wyleciałam z szałasu lecz kiedy się odwróciłam nie było ani szałasu ani Cravlighta.Było już późno i gwiazdy zaczęły wschodzić na nieboskłon.Szybko wzięłam jeden z pustych dzienników,lunetę,ołówek,linijkę,gumkę do mazania,pióro i kałamarz.Zauważyłam parę istotnych szczegółów.W gwiazdozbiorze pegaza gwiazda ogonowa świeciła mocniej niż zwykle.Ta gwiazda była zawsze najmniej widoczna.Zanotowałam to szybko.Za to Jowisz miał nowy kolor gazu.Był to kolor fioletowy.Te dwa szczegóły zauważyłam i odnotowałam.Nic więcej nie zauważyłam choć gwiazdozbiory przeglądałam z milion razy.Byłam niewyspana i zmęczona.Usnęłam przed jaskinią a za moją poduszkę rolę pełnił dziennik.Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.Dzięki medalionowi znów miałam siłę.Spakowałam przybory badawcze i spakowałam się do pracy.Oczywiście kompas i dziennik miałam cały czas przy sobie.Zaszczepiłam szczeniaki a później wróciłam do domu...
C.D.N
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)