- Jeszcze nie dokładnie, przewidywany jest na około 6 sierpnia.
- Naprawdę?!To wspaniale!
Potem zaczął tańczyć okół mnie jak szalony.Chyba pobił rekord: 10 minut na dwóch łapach!
Muzyka
czwartek, 25 lipca 2013
Od Picallo: C.D Szczeniaki
Przytuliłem delikatnie moją ukochaną.
-Wspaniale je dobrałaś - uśmiechnąłem się
- A wiadomo już kiedy będzie poród?
*Foxy dokończ proszę*
-Wspaniale je dobrałaś - uśmiechnąłem się
- A wiadomo już kiedy będzie poród?
*Foxy dokończ proszę*
Zawieszenie
Ze względu na moją nieobecność w dniach 26.07- 08.08 wataha zostaje zawieszona.Proszę w tym czasie nie wysyłać żadnych opowiadań.Trudno to nadrobić.
Pozdrowienia Magica ♥
Od Foxy: C.D Szczeniaki
-Tak się ciesze!
Już po kilku dniach okazało się, że jestem w ciąży.
-Foxy myślałaś nad imionami dla naszych dzieci?
-Tak! Podoba mi sie Neya , Dejanira, Lea, Shady, Shodow i ... Wolfie, a Tobie?
Już po kilku dniach okazało się, że jestem w ciąży.
-Foxy myślałaś nad imionami dla naszych dzieci?
-Tak! Podoba mi sie Neya , Dejanira, Lea, Shady, Shodow i ... Wolfie, a Tobie?
*Picallo, dokończ, proszę*
Od Picalo C.D Szczeniaki
-Oh Foxy to moje marzenie! - pocałowałem ją.
-Czyli się zgadzasz? - spytała. Popatrzyłem jej w oczy i przytuliłem ją.
-Jasne.
*Foxy dokończ proszę*
-Czyli się zgadzasz? - spytała. Popatrzyłem jej w oczy i przytuliłem ją.
-Jasne.
*Foxy dokończ proszę*
Od Kazumy: C.D Odejście
- No właśnie chodzi o watahę.Muszę odejść...
- Ale dlaczego?!
- Nie czuję się tu zbyt dobrze.Czuję się niepotrzebna.
- Też tak się czułam.Ale naprawdę musisz odejść?
- Tak.
Z wielką rozpaczą w sercu odeszłam w dal, a Magica patrzała na to z wielkim smutkiem.
- Ale dlaczego?!
- Nie czuję się tu zbyt dobrze.Czuję się niepotrzebna.
- Też tak się czułam.Ale naprawdę musisz odejść?
- Tak.
Z wielką rozpaczą w sercu odeszłam w dal, a Magica patrzała na to z wielkim smutkiem.
Od Foxy: Szczeniaki
Dzisiaj poszłam do lasu.Pomyślałam, że mogę mieć szczeniaki z Pcallo.Bardzo go kocham.Popędziłam do jaskini.Picalla nie zastałam.Zapytałam Magicy, gdzie on jest.Powiedziała, że poszedł do Lasu Zakochanych.Od razu tam poszłam.Po 5 minutach odnalazłam Picallo.
- Witaj.
- Cześć.
Pcallo mam pewną sprawę: bardzo się kochamy.Czy chcesz mieć szczenięta?
*Picallo, dokończ, proszę*
- Witaj.
- Cześć.
Pcallo mam pewną sprawę: bardzo się kochamy.Czy chcesz mieć szczenięta?
*Picallo, dokończ, proszę*
Szczeniaki
Od Jade: Tragiczny początek
Mój początek był tragiczny.
Byłam córką Samicy Alfa w watasze Jasnej. Odkąd pamiętam moja nauczycielka, Gemma, przygotowywała mnie do objęcia stanowiska mojej matki, Leeny. Darzyłam ją ogromnym szacunkiem, bo wiedziałam, że tylko ona może mnie tego nauczyć. Moja matka, bowiem miała zbyt dużo rzeczy na głowie. Byłam dla niej prawie niezauważalna. Znosiłam to dzielnie, choć bolało...
Mój ojciec zginął z rąk kłusowników jeszcze zanim się urodziłam. Nie wiem kto do tego dopuścił, ale wiem, że gdybym natknęła się na tego kogoś, byłby już trupem.
Znałam już wszystkie techniki walki i stałam się jedną z najlepszych w watasze Jasnej. Lecz wkrótce...
Gdy byłam właśnie na polowaniu, dopadła mnie Rena, moja zastępczyni i doniosła, że ktoś podpalił naszą polanę, na której akurat spoczywały wszystkie wilki. Gdy dobiegłyśmy na miejsce, było już za późno. Nikt oprócz nas nie przeżył. Moja mama i partner Harry zginęli w płomieniach.
-To na pewno wróg - rzekła Rena
-Lub kłusownicy - szepnęłam. Nie myliłam się.
Rozpoczęły się strzały.
-Rena! - krzyknęłam
-Zostałam postrzelona! Ratuj siebie!!! - krzyknęła po czym zmarła. Chciałam wziąć jej zwłoki i pochować w godny sposób, lecz kłusownik nie pozwolił na to strzelając we mnie. Czmychnęłam w krzaki jagód.
Po tygodniu tułaczki byłam skrajnie wyczerpana. Nie miałam sił, by polować.
Nagle usłyszałam sapanie. Przestraszyłam się. To mógł być myśliwy. Krzaki były za daleko. Nie miałam sił, by biec. I tak by mnie dorwał. Położyłam się z rezygnacją i czekałam na śmierć...
Jednak ta nie nadeszła, a ja odpłynęłam w sen.
Obudziłam się w pięknym miejscu i zobaczyłam wilczycę. Była dumna i piękna. Z pewnością samica Alfa. Usiłowałam się podnieść, by oddać należny ukłon, lecz od razu się przewróciłam.
-Leż spokojnie.Tu nic ci nie grozi. - szepnęła - Jak masz na imię?
- Jestem Jade, pani - odparłam
- Znalazłam cię w lesie. Co tam robiłaś?
Opowiedziałam wszystko. Trochę obawiałam się ataku. Kto wie czy mama nie była skłócona z tą watahą, lecz dama uśmiechnęła się współczująco i powiedziała:
-Znałam twoją matkę. Leena radziła się mnie w sprawach walk z nieprzyjacielem. Wiele razy mi pomogła i teraz ja pomogę jej.
Jade, chciałabym, abyś wstąpiła do mojej watahy.
Patrzyłam jak otępiała i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z obecności tego tłumu wilków. Wszystkie badały mnie wzrokiem.
-Z twoimi umiejętnościami mogłabyś zostać nawet wojowniczką - odparła druga wystawna wilczyca (domyślam się samica Beta).
-To jak? - spytała Alfa
A ja spojrzałam na grupę rozwrzeszczanych szczeniaków.
-Nie rusz! To moje! - krzyknął jeden z nich wyrywając drugiemu kawałek mięsa z pyska.
- A guzik prawda! Tata gonił go dziś 2 godziny! Należy mi się!!! - skandował drugi
- I co z tego? Ja znalazłam!- krzyknął pierwszy.
Trzeci wilczek patrzył łakomie na podrzucany w powietrzu kawałek. Był wyraźnie głodny...Lecz nie miał odwagi podejść do nich bliżej.
Ostrożnie podniosłam się i cicho podeszłam do wilczków.
-Maluchy. O co te kłótnie? -spytałam słabo. Wilczki chwilę badały mnie wzrokiem po czym jeden z nich wyparował:
-Znalazłem udziec dzika sprzed 3 dni i uważam ,że powinienem go zjeść.
-Nie!!! To ja mam go zjeść! Mój tata go upolował! - krzyknął drugi
-Znalezione, nie kradzione! - warknął pierwszy
- HEj! Cisza! - Krzyknęłam
Wilczki zamilkły
- Dajcie mi to mięso.
Przerażone zrobiły to, o co prosiłam.
- Jesteście jedną watahą!!! Powinniście się wspierać, a nie poróżniać! Do tego wy kłócicie się kto ma to zjeść!!!! Dorosłe wilki potrafią głodować , tylko po to, by przeżyć mógł najsłabszy osobnik...A wy ... Szkoda słów!
Wilczki spuściły głowy. Rozszarpałam udziec na 3 części i każdemu maluchowi podsunęłam kawałek.
-Bądźcie rozsądni.-rzekłam delikatnie uśmiechając się. Dorosłe wilki coś między sobą szeptały. Nagle podeszła do mnie samica Alfa i spojrzała mi głęboko w oczy.
-Powitajmy w watasze nową nauczycielkę! - krzyknęła. Rozpoczęły się triumfalne wycia. A moja radość nie kryła granic!!! Nauczycielka, to bardzo ważna pozycja, przecież uczę te maluchy wszystkiego, co będzie im wkrótce potrzebne...
- No dalej! - zachęcała Alfa - zapoznaj się z braćmi i siostrami.
-Hej! Jestem Jade. -odparłam cicho, lecz ich czujne uszy wychwyciły wszystko.
-Witaj w watasze Jade!
-Miło cię poznać.
- Wiesz, jest stworzonko, które czuwa nad tobą od momentu twych narodzin. Twój towarzysz. Chciałabym,żebyś go poznała. -rzekła Alfa.
Moim oczom ukazała się śliczna maleńka kotka.
-Witaj Jade. Miło mi,że nie muszę się ukrywać. Jestem twoją towarzyszką i nazywam się Perrie.
-Witaj Perrie - rzekłam - czemu musiałaś się ukrywać?
- Bo w watasze Jasnej uważano towarzysza za zbędny balast w czasie polowań. A tu nas kochają i doceniają.
-Moja matka miała towarzysza?
-Nie - odparła Perrie - może dlatego stało się to co się stało. Ja z własnej woli wybrałam sobie ciebie i pilnuję cię, aby nic złego ci się nie stało.
Uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że zaprzyjaźnisz się z nami - odparła samica Beta z uśmiechem, a ja po raz pierwszy od wielu lat poczułam się komuś potrzebna...
Byłam córką Samicy Alfa w watasze Jasnej. Odkąd pamiętam moja nauczycielka, Gemma, przygotowywała mnie do objęcia stanowiska mojej matki, Leeny. Darzyłam ją ogromnym szacunkiem, bo wiedziałam, że tylko ona może mnie tego nauczyć. Moja matka, bowiem miała zbyt dużo rzeczy na głowie. Byłam dla niej prawie niezauważalna. Znosiłam to dzielnie, choć bolało...
Mój ojciec zginął z rąk kłusowników jeszcze zanim się urodziłam. Nie wiem kto do tego dopuścił, ale wiem, że gdybym natknęła się na tego kogoś, byłby już trupem.
Znałam już wszystkie techniki walki i stałam się jedną z najlepszych w watasze Jasnej. Lecz wkrótce...
Gdy byłam właśnie na polowaniu, dopadła mnie Rena, moja zastępczyni i doniosła, że ktoś podpalił naszą polanę, na której akurat spoczywały wszystkie wilki. Gdy dobiegłyśmy na miejsce, było już za późno. Nikt oprócz nas nie przeżył. Moja mama i partner Harry zginęli w płomieniach.
-To na pewno wróg - rzekła Rena
-Lub kłusownicy - szepnęłam. Nie myliłam się.
Rozpoczęły się strzały.
-Rena! - krzyknęłam
-Zostałam postrzelona! Ratuj siebie!!! - krzyknęła po czym zmarła. Chciałam wziąć jej zwłoki i pochować w godny sposób, lecz kłusownik nie pozwolił na to strzelając we mnie. Czmychnęłam w krzaki jagód.
Po tygodniu tułaczki byłam skrajnie wyczerpana. Nie miałam sił, by polować.
Nagle usłyszałam sapanie. Przestraszyłam się. To mógł być myśliwy. Krzaki były za daleko. Nie miałam sił, by biec. I tak by mnie dorwał. Położyłam się z rezygnacją i czekałam na śmierć...
Jednak ta nie nadeszła, a ja odpłynęłam w sen.
Obudziłam się w pięknym miejscu i zobaczyłam wilczycę. Była dumna i piękna. Z pewnością samica Alfa. Usiłowałam się podnieść, by oddać należny ukłon, lecz od razu się przewróciłam.
-Leż spokojnie.Tu nic ci nie grozi. - szepnęła - Jak masz na imię?
- Jestem Jade, pani - odparłam
- Znalazłam cię w lesie. Co tam robiłaś?
Opowiedziałam wszystko. Trochę obawiałam się ataku. Kto wie czy mama nie była skłócona z tą watahą, lecz dama uśmiechnęła się współczująco i powiedziała:
-Znałam twoją matkę. Leena radziła się mnie w sprawach walk z nieprzyjacielem. Wiele razy mi pomogła i teraz ja pomogę jej.
Jade, chciałabym, abyś wstąpiła do mojej watahy.
Patrzyłam jak otępiała i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z obecności tego tłumu wilków. Wszystkie badały mnie wzrokiem.
-Z twoimi umiejętnościami mogłabyś zostać nawet wojowniczką - odparła druga wystawna wilczyca (domyślam się samica Beta).
-To jak? - spytała Alfa
A ja spojrzałam na grupę rozwrzeszczanych szczeniaków.
-Nie rusz! To moje! - krzyknął jeden z nich wyrywając drugiemu kawałek mięsa z pyska.
- A guzik prawda! Tata gonił go dziś 2 godziny! Należy mi się!!! - skandował drugi
- I co z tego? Ja znalazłam!- krzyknął pierwszy.
Trzeci wilczek patrzył łakomie na podrzucany w powietrzu kawałek. Był wyraźnie głodny...Lecz nie miał odwagi podejść do nich bliżej.
Ostrożnie podniosłam się i cicho podeszłam do wilczków.
-Maluchy. O co te kłótnie? -spytałam słabo. Wilczki chwilę badały mnie wzrokiem po czym jeden z nich wyparował:
-Znalazłem udziec dzika sprzed 3 dni i uważam ,że powinienem go zjeść.
-Nie!!! To ja mam go zjeść! Mój tata go upolował! - krzyknął drugi
-Znalezione, nie kradzione! - warknął pierwszy
- HEj! Cisza! - Krzyknęłam
Wilczki zamilkły
- Dajcie mi to mięso.
Przerażone zrobiły to, o co prosiłam.
- Jesteście jedną watahą!!! Powinniście się wspierać, a nie poróżniać! Do tego wy kłócicie się kto ma to zjeść!!!! Dorosłe wilki potrafią głodować , tylko po to, by przeżyć mógł najsłabszy osobnik...A wy ... Szkoda słów!
Wilczki spuściły głowy. Rozszarpałam udziec na 3 części i każdemu maluchowi podsunęłam kawałek.
-Bądźcie rozsądni.-rzekłam delikatnie uśmiechając się. Dorosłe wilki coś między sobą szeptały. Nagle podeszła do mnie samica Alfa i spojrzała mi głęboko w oczy.
-Powitajmy w watasze nową nauczycielkę! - krzyknęła. Rozpoczęły się triumfalne wycia. A moja radość nie kryła granic!!! Nauczycielka, to bardzo ważna pozycja, przecież uczę te maluchy wszystkiego, co będzie im wkrótce potrzebne...
- No dalej! - zachęcała Alfa - zapoznaj się z braćmi i siostrami.
-Hej! Jestem Jade. -odparłam cicho, lecz ich czujne uszy wychwyciły wszystko.
-Witaj w watasze Jade!
-Miło cię poznać.
- Wiesz, jest stworzonko, które czuwa nad tobą od momentu twych narodzin. Twój towarzysz. Chciałabym,żebyś go poznała. -rzekła Alfa.
Moim oczom ukazała się śliczna maleńka kotka.
-Witaj Jade. Miło mi,że nie muszę się ukrywać. Jestem twoją towarzyszką i nazywam się Perrie.
-Witaj Perrie - rzekłam - czemu musiałaś się ukrywać?
- Bo w watasze Jasnej uważano towarzysza za zbędny balast w czasie polowań. A tu nas kochają i doceniają.
-Moja matka miała towarzysza?
-Nie - odparła Perrie - może dlatego stało się to co się stało. Ja z własnej woli wybrałam sobie ciebie i pilnuję cię, aby nic złego ci się nie stało.
Uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że zaprzyjaźnisz się z nami - odparła samica Beta z uśmiechem, a ja po raz pierwszy od wielu lat poczułam się komuś potrzebna...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)