Dziś od rana przechadzałem się po polanie. Ale znudziło mi się to, więc sobie stanąłem na skale wypatrując kóz.Zobaczyłem jedną i od razu ruszyłem do ataku.
- Nie zabijaj mnie! - krzyczała zrozpaczona.
- Giń! - syknąłem, po czym przegryzłem jej tchawicę.
Ujrzałem jakąś biało-różową, uczesaną na emo waderę z fioletową czapką, różową kokardą i różowym klejnotem na zadku.
- Daj. - powiedziała.
- Co?
- Mięso.
- Nie! - odparłem i uciekłem w głąb lasu wraz ze zdobyczą. Wrzuciłem kozę do kotła i zacząłem mieszać ją z wodą i sokiem z jarzyn. Znów przybiegła ta sama wilczyca.
- Jestem Jade. Umiem ładnie śpiewać.
- No i?!
- Zademonstruję.
Śpiewała jak z zatkanym nosem w jakimś dziwnym języku, ale wielu lubi taki rodzaj głosu. Ja nie.
- Dobra, dobra, możesz już przestać. Zrobiłem rosół. Chcesz trochę?
- Pewnie.
- Nie dostaniesz, bo to tylko dla mnie.
- Wataha Kryształowego Zdroju to nieodpowiednie miejsce dla ciebie. Tutaj trzeba szanować innych.
- Najmocniej przepraszam, waćpanno. Proszę mnie zatem zostawić, bym mógł spokojnie spożyć posiłek.
Odeszła bez słowa.
- Giń! - syknąłem, po czym przegryzłem jej tchawicę.
Ujrzałem jakąś biało-różową, uczesaną na emo waderę z fioletową czapką, różową kokardą i różowym klejnotem na zadku.
- Daj. - powiedziała.
- Co?
- Mięso.
- Nie! - odparłem i uciekłem w głąb lasu wraz ze zdobyczą. Wrzuciłem kozę do kotła i zacząłem mieszać ją z wodą i sokiem z jarzyn. Znów przybiegła ta sama wilczyca.
- Jestem Jade. Umiem ładnie śpiewać.
- No i?!
- Zademonstruję.
Śpiewała jak z zatkanym nosem w jakimś dziwnym języku, ale wielu lubi taki rodzaj głosu. Ja nie.
- Dobra, dobra, możesz już przestać. Zrobiłem rosół. Chcesz trochę?
- Pewnie.
- Nie dostaniesz, bo to tylko dla mnie.
- Wataha Kryształowego Zdroju to nieodpowiednie miejsce dla ciebie. Tutaj trzeba szanować innych.
- Najmocniej przepraszam, waćpanno. Proszę mnie zatem zostawić, bym mógł spokojnie spożyć posiłek.
Odeszła bez słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz