Spojrzałam na Alphe.
- Yhym... tak chyba... bynajmniej tak mi się wydaje...
- Bardzo mnie to cieszy
- Poczekaj zobaczę czy na pewno jest cały.
- Cavon! Chodź tutaj...- zawołała Magica
Szczeniak od razu się przy niej zjawił.
- Otwórz pyszczek... dobrze, teraz lewa łapka do góry też okey...
Cavon grzecznie wykonywał wszystkie polecenia.
- Już cię nie męczę tylko jeszcze mi powiedz czy coś cię boli ? - przyjrzałam mu się.
- Niee... chociaż może trochę ale tylko troszkę... brzuszek
- Przejdzie ci za dwa może trzy dni, ale bardzo ważne jest to żebyś przez ten czas duuużo pił. Zrozumiano ?
- Tak!
- Dzielny byłeś - uśmiechnęłam się. - Możesz wracać do zabawy.
- I co ? - zapytała Magica
- Będzie z nim dobrze. A no właśnie zapomniałabym... Przydałoby się jakby pojutrze do mnie wpadł na kontrole
- No, no- westchnęła Alpha z ulgą.
- Nie obraź się, ale jestem bardzo zmęczona i chciałabym pójść spać okay?
- Idź, idź. Dobranoc.
- Dobranoc. Pa maluchy.
Powiedziałam i wróciłam do jaskini. Cieszyłam się, że Cavon jest prawie zdrowy, jednak mimo wszystko byłam jakaś zdołowana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz