Muzyka

środa, 26 lutego 2014

Od Charlotte: Dziwna historia

Szłam przez las Niespodzianek. Nagle zobaczyłam chmurę która ułożyła się w napis: "w południe wróć użyj magi swej a zobaczysz że..." napis się 
urwał.
-Co zobaczę?- zapytałam trochę retorycznie ale napis się przekształcił.
"...że żyć możesz i musisz ..."
-Wiem że mogę żyć!- zaczęłam się denerwować.
"... musisz bo to ciebie wybrało to co cię wybrało"
-Co?- teraz wręcz się bałam- I jak mam użyć magi? Nie potrafię!
"...w południe, w południe, w południe..."
"Co to było?", "Czemu?". Na takie pytanie odpowiadał mi Cant centaur z Jaskini Bzu w mojej starej watasze. Centaury! pobiegłam do Magicznego Lasu i zawołałam centaury. Opowiedziałam im zdarzenie a one tylko stałe i obserwowały mnie.
- Pszyszłaś bo nie wiesz co zrobić?- zapytał jeden z nich gdy skończyłam.
- Tak- odpowiedziałam cicho i podskoczyłam bo niemiło wyglądający towarzysz mego rozmówcy zaśmiał się przeraźliwie.
- To oczywiste co! Posłuchać napisu z chmur! Ha ha ha!
-Ale moja moc...
-Weź więc ze sobą pierwszego wilka którego spotkasz- powiedział pierwszy centaur -I odbierz przeznaczony ci zeszyt.
-Co?- ale on już odbiegł.
Po drodze wpadłam na Magice. opowiedziałam jej wszystko i spojrzałam z nadzieją.


<Magica?>

Od Amira c.d Ktoś

Matko.. ona chyba straciła wszystkie zmysły...Ale nie pozwolę jej samej działać, bo broń Boże a jej się coś stanie...
- Wchdzę... ale dopiero od jutra coś robimy, bo dziś zapraszam panią na spacer... Czy zechciałaby pani dotrzymać mi towarzystwa? 
Uśmiechnąłem się oraz teatralnie ukłoniłem chcąc rozluźnić całe to napięcie powstałe w dniu dzisiejszym. Miałem nadzieję, że Kira się zgodzi i przejdziemy się po okolicy...bardzo bym chciał aby już przestała się tak smucić i obiecuję, iż dołożę do tego wszelkich starań.


< Kira? >

wtorek, 25 lutego 2014

Od Magicy c.d Jak się tu znalazłem

- Dzięki.
Pokazałam mu Wodospady, Lasy i Drzewo.Przy drzewie leżało jabłko, więc je podniosłam i podałam Hitachiemu.Widać było, że bardzo mu smakowało.
- Co Ci się stało w oko?- zapytał w pewnej chwili
- Kiedy mój ojciec oddał życie za watahę, a moja matka uciekła razem ze mną, nagle skoczył na nas wilk.Mamie rozciął łapę a mi oko...
Teraz, gdy patrzę w lustro i widzę tą ranę mam ochotę zrobić to samo tamtemu wilkowi.
- Ale do twarzy Ci w tym.
- Tak uważasz?
- Tak.
- Dzięki.
Potem poszłam do Lasu Spokoju.Położyłam się,a Hitachi poszedł do wody.Zasnęłam.Po krótkiej chwili poczułam, że jestem mokra.
- Aaaaa!Coś ty zrobił?!

<Hitachi?>

poniedziałek, 24 lutego 2014

Nowy wilk!

Witamy Blade'a.
Jest wojownikiem.






Od Kiry c.d Ktoś

Tak miło było się do niego przytulać. Przy nim czułam się bezpiecznie.
- Amir ? 
- Tak ? 
- Pomożesz mi dowiedzieć się kto to zrobił ? 
- Ale chcesz tak sama działać? 
- Jeśli mi pomożesz to nie będę sama... 
Nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł, bo to były w sumie moje sprawy... 
- Jesteś pewna ? To może być niebezpieczne.
- Tak. Amir ja muszę wiedzieć co się stało... Wchodzisz w to ? 


< Amir ? >

niedziela, 23 lutego 2014

Nagrody

Dzisiaj, niektóre wilki dostaną amulet.Mam nadzieję, że się spodobają.=)
                                                                                              Pozdrawiam Magica

Od Charlotte : Jak dołączyłam

Wędrowałam przez góry myśląc o przyszłości i o minionym życiu. 
- Gdybym mogła cofnąć czas nie złamałabyś łapki- mówiłam do mojej naburmuszonej wiewiórki Lucy

- Ale podobno to dla ciebie to nie problem że wybrałam własną drogę.
Zatrzymałam się. Zobaczyłam płynącą wodę. Wyglądała na czystą. 
- Przemyję Ci rany- wiewiórka chyba jednak się ucieszyła, że nie zgłębiałam starych legend tylko leczyłam rany.
- Nie wiem czy powinnaś chodzić.Lepiej jeszcze nie. Może wreszcie zatrzymamy się gdzieś na dłużej niż 3 tygodnie.
Noc spędziłam w dolinie górskiej słysząc w myślach:
"Nie nadajesz się do tego", "...dlatego musisz to zrobić", "Nie martw się ona cię nie opuści ja też". Później jeszcze starsze głosy: "..wilczyca posiadła moc podróży w czasie", "to co słyszałaś o podróży w czasie to tylko legenda", "W legendzie jest ziarno prawdy. Możesz posiąść moc podróży w czasie".
Zamknęłam oczy.Wiedziałam co teraz zobaczę.
Jaskinia. On. Strzały. Ciemność. Krew. Łzy. Cienie. Jego ostatnie słowa "uciekaj, bądź sobą i nie przejmuj się legendą".
Najgorsze co widziałam w życiu powtarza się co noc.Wstałam zaczęłam uciekać. Rano byłam przy jakimś lesie. Zobaczyłam panterę z krwawiącym ogonem. Opatrzyłam ją.
- Kim jesteś?- prawie podskoczyłam.
- Waderą bez watahy z małym talentem lekarskim i wiewiórką, jedyną przyjaciółką.- nie miałam powodu do kłamstwa.Jeśli mnie uwięzi może przestanę mieć wizje.
- Ja jestem Magica alpha tej watahy. A to mój towarzysz Diego.Dołączysz do nas?.
- Charlotte. Tak. Mogę być lekarką?
-Tak - Magica uśmiechnęła się, ja też. 

Wreszcie znalazłam watahę.


sobota, 22 lutego 2014

Od Hitachiego: Jak się tu znalazłem

- Jesteś najgorszym alfą,mężem i ojcem jakiego kiedykolwiek mogłem znać!-krzyknąłem na mojego ojca.
- Uważaj na słowa smarkaczu!
- Dla ciebie liczą się tylko klejnoty, a nie dobro watahy!
- To źle że nasza wataha jest bogata?!
- Tak!Teraz będą wszyscy na nas napadać.Po co nam tyle diamentów i innych?Ty to robisz dla siebie i dla swojej wygody!
- I kto to mówi?Ten który najbardziej z tych wygód korzystał!
- Ta,pewnie.To ty pławiłeś się w luksusie a ja,mama,Wenus i Varn spaliśmy w brudnej i wilgotnej jaskini!Ty skończony idioto!To przez ciebie mama umarła a Wenus uciekła!Varn i ja też się wynosimy z resztą watahy!Sam sobie tu żyj w tej krainie diamentów i szmaragdów.Spojrzałem ostatni raz na tereny watahy które stały się ruiną.Odwróciłem się do wilków mówiąc:
- Idziemy!
Wszyscy ostatni raz spojrzeli na mojego ojca z wyrzutem i odwrócili się do mnie.Cała moja grupa poszła za Góry Nocy, a mój brat Varn ze swoją grupą za Góry Dnia.Kiedy już byliśmy na Polanie Nocy rozdzieliliśmy się w swoje strony.Wszyscy wiedzieli do jakiej watahy idą a ja niestety nie.Poszłem w kierunku północy.Niestety nic nie znalazłem.Nie żyło mi się najlepiej, ani najgorzej.Jedzonko miałem,czysty byłem, ale samotność dawała się odczuć.Postanowiłem że wzlecę i się rozejrzę.Byłem bardzo wysoko i nagle usłyszałem śmiechy szczeniąt i plotki wader.Na początku myślałem, że już zwariowałem, ale nie.Znalazłem się nad wielką polaną pełną wilków.Powiedziałem do siebie:
- No nareszcie jakaś wataha!
Leciałem w dół jak sokół i pewnie wylądowałem na ziemi tak mocno, że aż ziemia po moimi łapami popękała.Wszyscy patrzyli na mnie przerażeni.Szczeniaki zaczęły płakać, a wadery wrzeszczeć z przerażenia.Zapanował absolutny chaos.Nie wiedziałem o co chodzi.Niebawem się dowiedziałem.Moje poroże,skrzydła,diabelne oczy i porażające wejście wszystkich przeraziły.Truchtem pobiegłem na środek polany i wypowiedziałem zaklęcie, które wszystkich ustawiło bez ruchu.Podszedłem do jednej z wader pytając:
- Czy to jest wataha?
- Ta...ak.
- A gdzie alfa?
- W...w...
- No gdzie!-ryknąłem
- W swojej jaskini na wzgórzu!-wykrzyczała przerażona wadera.
Usunąłem zaklęcie i wszyscy mogli się poruszać.Szybko wzleciałem i zacząłem szukać watahy.Znalazłem.Była na wzgórzu w pobliżu wilczej skały.Wleciałem tam ze świstem skrzydeł.Wadera zerwała się na równe łapy.Była w kącie jaskini i coś pisała.Spojrzała na mnie też z przerażeniem.Spuściłem łeb i uszy pytając:
- Czy ja jestem, aż tak przerażający?
- Nie,kto ci tak powiedział?
- Nie,tylko tak spojrzałaś na mnie jak na potwora.
- Haha,skąd.Przeraził mnie twój świst.Jestem wrażliwa na takie dźwięki.A czemu masz być przerażający?
Ona chyba nie widziała mnie dokładnie.Podeszłem bliżej i zaświeciłem błędny ognik w jaskini by oświetlił me oblicze.Wadera patrzyła na mnie z zaciekawieniem i jakimś takim...dobrym nastawieniem do mnie.Zapytała:
- A co cię do mnie sprowadza?
- Ja...chciałem...chciałem dołączyć.
-Jasne,pewnie.
- Ale nie wiem czy inne wilki mnie zaakceptują.
- Na pewno cie zaakceptują.
Nagle do jaskini wpadła grupa wilków.Zaczęły warczeć,ryczeć i ostrzyć pazury krzycząc:
- Zabić go!Pewnie przyszedł nas zabić!
W pewnym momencie złapał mnie paraliż.Jakiś wilk musiał użyć magii.Wtedy wadera wyskoczyła przede mnie i zasłoniła mnie skrzydłami mówiąc:
- Zostawcie go w spokoju!Jest członkiem watahy i nie jest żadnym potworem.To że jest wyjątkowy nie oznacza, że jest groźny.Nie macie niczego do roboty.Już do pracy.Zajmijcie się sobą.
Wszyscy spuścili łby i uszy i z podkulonym ogonami odeszli.Paraliż ustąpił.Wadera złożyła skrzydła i odwróciła się do mnie.Wtedy zobaczyłem jej pysk.Miała szare i gładkie futro, a na czole kosmyk różowej sierści.Jedno oko miała zielone.Była naprawdę atrakcyjną waderą i muszę się przyznać.Wpadła mi w oko.Powiedziałem:
- Dziękuję że mi pomogłaś.
- Nie ma za co.Nie mają prawa cię obrażać.Muszę ci powiedzieć, że te twoje rogi są bardzo twarzowe.
- Naprawdę?
-Pewnie.Nie każdy wilk ma rogi.To rzadkie.Skrzydła masz cały czas czy możesz je schować?
-Mogę je całkowicie schować.
-Ja też tak umiem.Choć oprowadzę cię po terenach, bo jak kogoś po proszę to pewnie już nie wrócisz.


<Magica?>

Nowy wilk!

Witamy Hitachiego.
Jest Wojownikiem.




Od Wenus c.d Złoty kompas

Poszłam za Magicą ale kompas nie dawał mi spokoju.W końcu stwierdziłam że muszę go obejrzeć dokładniej.Powiedziałam:
-Magica,idź przodem.Ja nie jestem tu do końca obeznana.
-No...dobrze.-wadera odpowiedziała podejrzliwie.
Z każdą minutą spowalniałam chód.Niebawem Magica zniknęła za wzgórzem.Wtedy szybko wróciłam w miejsce gdzie leżał kompas.Na szczęście dalej tam był.Za pomocą magii podniosłam go ku słońcu.Blask nie ogrzał blachy.Zwykle to każda blacha nagrzewa się od słońca chyba że...chyba że...kompas jest zaczarowany.Obejrzałam go dokładniej.Mimo że wyglądał jak zwykły kompas to wcale taki nie był.Nie pokazywał północy ani innych kierunków.On pokazywał...dobrą drogę.Wskazał na leśną ścieżkę która była nieznanym mi skrutem do watahy.To nie wszystko.Kompas miał także wyryte na pokrywie jakieś znaki w języku starożytnych greków.Musiałam lecieć do laboratorium.Tam mogłabym pogrzebać w księgach i słownikach.Szybko wzleciałam a kompas wsadziłam do torby.Cicho szybowałam w powietrzu by nikt mnie nie słyszał.Niestety szpital i laboratorium były zamknięte.Teleportowałam się,zapaliłam lampkę naftową i szperałam w książkach.Znalazłam słownik starożytnej greki i rozszyfrowałam znaki.

Jeśli to w ręku teraz masz
to każdą prawdę szybko poznasz.
To na twoje zmartwienia lek
bo Kompas wskazuje właściwy kierunek.
Lecz pamiętaj o tym że
złym stworzeniom kierunku nie wskaże.
Kompas wielką wiedzę ma
ale niestety to tylko gra.


Znaczenie tych słów było mi dalej nieznane.Postanowiłam strzec kompasu.Jeśli by się dostał w niepowołane ręce to...nie wiem.Pomyślałam że jednorożce będą miały jakąś wiedzę na ten temat.Byłam tam wieczorem.Najmądrzejszym jednorożcem był Cravlight.Zawsze wiedział kiedy ktoś go potrzebuje.Jak na zawołanie się pojawił:


Szybko do niego podeszłam mówiąc:
-Znalazłam coś interesującego!
-Wiem,chodź do mojego szałasu.Wszystko ci powiem.
Niebawem znaleźliśmy się w jego szałasie.Kazał mi usiąść.Powiedział:
-Jesteś teraz posiadaczką Złotego Kompasu.To bardzo ważny przedmiot.Pokazuje prawdę.Od wieków jednorożce go szukały lecz żaden w pełni nie miał czystego serca by Kompas mógł się pojawić.Na tobie teraz spoczywa odpowiedzialność by chronić Kompas.Są tacy którzy się nie niego czają.Jeśli zawalisz cały świat pogrąży się w chaosie.Po pewnym czasie zrozumiesz znaki.
-Ale to nie ja go znalazłam tylko Magica.
-Magica tylko się o niego potkła lecz ciebie zjadła ciekawość.Ją to za bardzo nie obchodziło.Musisz teraz ukrywać w tajemnicy że go posiadasz.Nikt nie może o tym wiedzieć.Bądź czujna.Niedługo pojawią się pierwsze znaki.
-Jakie znaki?
-Zmiany ruchu gwiazd,dziwne kolory zórz polarnych i inne rzeczy związane z naturą i kosmosem.Obserwuj wszystko.Każdy szczegół jest ważny.Równowaga światów wisi na włosku.Mogą się otworzyć wrota świata i wtedy wszystko się pomiesza.Kiedy dam ci znać masz do mnie natychmiast przyjść.Załóż księgę i spisuj cały swój dzień,co odkryłaś i co zauważyłaś.Los światów jest teraz w twoich łapach a teraz leć!Wystrzegaj się gryfów i ludzi.
-Dobrze.
Szybko wyleciałam z szałasu lecz kiedy się odwróciłam nie było ani szałasu ani Cravlighta.Było już późno i gwiazdy zaczęły wschodzić na nieboskłon.Szybko wzięłam jeden z pustych dzienników,lunetę,ołówek,linijkę,gumkę do mazania,pióro i kałamarz.Zauważyłam parę istotnych szczegółów.W gwiazdozbiorze pegaza gwiazda ogonowa świeciła mocniej niż zwykle.Ta gwiazda była zawsze najmniej widoczna.Zanotowałam to szybko.Za to Jowisz miał nowy kolor gazu.Był to kolor fioletowy.Te dwa szczegóły zauważyłam i odnotowałam.Nic więcej nie zauważyłam choć gwiazdozbiory przeglądałam z milion razy.Byłam niewyspana i zmęczona.Usnęłam przed jaskinią a za moją poduszkę rolę pełnił dziennik.Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.Dzięki medalionowi znów miałam siłę.Spakowałam przybory badawcze i spakowałam się do pracy.Oczywiście kompas i dziennik miałam cały czas przy sobie.Zaszczepiłam szczeniaki a później wróciłam do domu...


C.D.N

piątek, 21 lutego 2014

Od Magicy c.d Piękny kwiat

- Jej!Jest naprawdę cudowny.
- Tak to racja.Ale skąd on się tu wziął?Nigdy takich tutaj nie widziałam.
- Damy Go do skarbca?
- To świetny pomysł!
Wyrwałam delikatnie kwiat z ziemi.Kiedy Go wyrwałam poczułam dreszcze.
- Lira, nie możemy Go wziąć.
- Dlaczego?
- To jest życie tego obszaru.
- Skąd to wiesz?
- Czuję to.- uśmiechnęłam się
- Skoro tak, to chodźmy.
Gdy się odwróciłam kwiat zaczął się wgłębiać w ziemię.I zdawało mi się, że puścił mi oczko!
"Mój mózg fiksuje..."- pomyślałam
- Szkoda, że nie mogłyśmy zabrać tego kwiatu.
- Tak.Ale z drugiej strony dobrze, ze poczułam coś.To ocaliło życie tamtemu terenowi.
- Racja.
Przez resztę czasu się śmiałyśmy.Nawet się nie zorientowałam, że jest późno.Potem poszłam spać.

Od Magicy c.d Złoty kompas

- Cześć Wenus.Co porabiasz?
- A sprzątam i takie tam.
- Przejdziesz się ze mną?
Jej mina wszystko wyjaśniała.
- To chodź do Lasu Niespodzianek.
Po 10 minutach dotarłyśmy.Nagle o coś się potknęłam.
- Ała!
Zauważyłam, że to kompas.Złoty kompas.

- Wenus!To kompas!
- Jej!Ale tutaj?
- W końcu to Las Niespodzianek.
- Co my teraz z nim zrobimy?
- Nie znalazł się tu bez powodu.Wracajmy.
- Dobrze.

<Wenus?>

Nowa wadera!

Witamy Charlotte!
Jest lekarką.

Od Amira c.d Ktoś

- Współczuję Ci... -westchnąłem. - Ale nie smuć się już tak bardzo...
- Staram się, a-ale ja już nikogo nie mam...
- Jak to nie ? Masz mnie, Magice i całą resztę watahy. To za mało ?! 
- Masz rację, zostaliście mi tylko Wy... 
Nie mogłem patrzeć jak taka piękna wilczyca się smuci więc się do niej przytuliłem dodając jej otuchy. 


< Kira? >

czwartek, 20 lutego 2014

Od Magicy c.d Ktoś

- Wiesz co Kira.Idź do jaskini.Musisz odpocząć po przejściach.
- Masz rację.Dzięki.
- Idź.Ja jeszcze chwilę pomyślę.
- Ok.
- Biedna Kira.Chyba nikogo już nie ma na tym świcie...
Pomyślałam, przez chwilę, ale nic nie wymyśliłam.Potem poszłam do jaskini.

<Kira?>

Od Kiry c.d Ktoś


 Szłam smutna przed siebie... już nie wiedziałam co mam robić. Zagapiłam się i wpadłam na jednego z basiorów z naszej watahy. Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się duży, czarny samiec... Tak to był Amir.
 - Przepraszam.- powiedziałam szybko i się odwróciłam.
 - Kira? Wszystko w porządku ? 
 - A mam kłamać czy mówić prawdę ? - rzekłam smutno
 - No pewnie, że prawdę.- podszedł do mnie i miło się uśmiechnął
 - Mój brat został zabity... - urwałam, a po poliku znów poleciała mi łezka.

<Amir, dokończ, proszę >

Od Amira c.d Długa noc

Biedaczek... musiał dużo przejść. Jedak po jego charakterze nigdy bym nie powiedział, że spotkało go coś takiego. 
- Ktoś tu lubi kąpiele ...- powiedziałem prowokując.
- Taki mądry ? - ochlapał mnie błotem.
-Osz Ty... - zaśmiałem się i bez ostrzeżenia kichnąłem. Od urodzenia robiłem to w bardzo specyficzny sposób, który zawsze powodował, że inni się z tego śmiali. 


< Matt?>

Od Kiry c.d Ktoś

Ten wisior był piękny... 
- Nie mam pojęcia, ale teraz muszę się tego dowiedzieć... Jeśli ją miał to należy do niej - westchnęłam powoli zbierając się w sobie.
- Kira... Nie wiem czy jest to dobry pomysł... Z jakiś powodów twój brat został zaatakowany.
Miała rację, coś niedobrego musiało się stać. Tylko co ? 
- Ale ja muszę dowiedzieć się kto i dlaczego mu to zrobił...
- Dziś już nic nie będziesz robić. Musisz odpocząć i wszystko sobie poukładać.- dodała spokojnie.
- A co to za różnica? Tu i tak prawie nic mnie nie trzyma...
Byłam bardzo zdołowana, moje życie było tak zagmatwane, że jest to po prostu nie możliwe. Chciałabym w reszcie założyć rodzinę i zapomnieć o tych wszystkich smutnych rzeczach...


<Magica?>

Od Liry: Piękny kwiat

Wraz z Magicą poszłyśmy się przejść po okolicy. Magica powiedziała: 
- Zobacz! Lira widzisz tamto drzewo? Jakie ono piękne! 
- Masz rację. Chodź zobaczymy je z bliska OK?
- Dobra 
Podeszłyśmy bliżej drzewo było wysokie, a obok niego kwiaty czerwone, niebieskie i inne kolory. Źródełko, które także tam było nie było duże, było małe. Nagle powiedziałam:
- Magica zobacz!! Widzisz ten kwiat?
- Tak widzę ładny 
- Przyjrzyjmy mu się z bliska
Podeszłyśmy kwiat był naprawdę cudowny.



<Magica?>


środa, 19 lutego 2014

Od Wenus: Złoty kompas

Obudziłam się bardzo późno.Było już wpół do dziesiątej a ja nadal w proszku.Miałam dzisiaj uzupełnić spiżarnię ziołami.Brakowało tam wielu leczniczych ziół które były mi potrzebne do wykonywania eliksirów i różnych leków a także szczepionek.Szybko wyleciałam z jaskini.O mało nie zrobiłam fikołka w powietrzu.Niebawem znalazłam się w Magicznym Lesie.Nie bałam się tam przebywać.Z tamtejszymi stworzeniami żyłam w miłości i przyjaźni.Tam miałam się spotkać z Selestią.Byłam to jedna z jednorożców które dostarczały mi zioła.Czekałam w centrum lasu gdy nagle zza zakrętu wyszła Selestia.

Podbiegłam do niej mówiąc:
- Dobrze że jesteś Selestio.Dzisiaj zaspałam.Masz coś dla mnie?
- Jasne!
Jednorożka podała mi torbę pełną ziół których potrzebowałam.Zapytała:
- Czy tyle wystarczy?
- Pewnie!To nawet więcej niż to czego potrzebowałam.Oto małe co nieco.
Podałam jej parę leków i szczepionek.Mówiła ostatnio o epidemii ospy końskiej w stadzie.Przyjęła mój podarunek.
- Dziękuję za te szczepionki i leki.
- Nie ma za co.Jakby leki nie zadziałały to skontaktuj się ze mną.
- Oczywiście.
- Ja już muszę lecieć.Mam wielkie opóźnienie i dużo pracy.Umówimy się na pogaduchy kiedy indziej.To na razie!
Szybko wzleciałam w powietrze kierując się w stronę szpitalnej jaskini.Wylądowałam i szybko wbiegłam do przychodni taranując inne wilki.Nawet jeszcze nie złożyłam skrzydeł ale za pomocą magii wszystko poustawiałam na swoje miejsca.Wbiegłam do laboratorium,przebrałam się w fartuch i zabrałam się do pracy.Parzyłam zioła,mieszałam próbki.Na szczęście miałam magię dzięki której mogłam wszystko robić szybciej i sprawniej.Po kilku godzinach skończyłam.Zrobiłam ponad 200 szczepionek i całą skrzynkę leków.Byłam z siebie dumna.Jutro miały przyjść szczeniaki do szczepienia.Pracy będzie mniej.Słońce zaczęło zachodzić.Pakowałam się do domu.Zdjęłam z siebie fartuch i zabrałam torbę.Pożegnałam wilki które jeszcze sprzątały i wyszłam szybko.Musiałam jeszcze ogarnąć w jaskini.Wpadłam do domu,rzuciłam torbę na łóżko i zaczęłam sprzątać.Parę zaklęć i porządek zrobił się sam.Niebawem do mojej jaskini weszła Magica.


<Magica?>

wtorek, 18 lutego 2014

Nowa zasada

Ponieważ niektóre wilki w ogóle nie piszą opowiadań (nie wnikam dlaczego) bardzo długo od teraz jest nowa zasada: jeśli nie napiszesz opowiadania w ciągu 2 miesięcy od dołączenia zostajesz WYGNANY!
Tylko usprawiedliwienie cię z tego zwalnia.
                                                                                                   Pozdrawiam Magica
                                                                                                                             

Od Magicy c.d Ktoś

Usiadłam obok Kiry.
- Tak mi przykro...
Po policzku Kry spłynęły łzy.
Obok wilka zauważyłam, że coś się świeci.
- Kira, co to jest?
Wzięłam przedmiot na którym była napisane "dla wybranki serca" i podeszłam do niej
- Twój brat miał dziewczynę?

<Kira?>

Od Kiry c.d Ktoś

Ten wilczek... T-to nie możliwe... Podeszłam bliżej wilka i mimowolnie wtuliłam się w niego.
- Delgado... proszę obudź się... - powiedziałam łamiącym się głosem i spojrzałam na jego tylną łapkę. 

Gdy moim oczom ukazała się charakterystyczna blizna nie miałam już wątpliwości. Byłam pewna, że to był on.- - N-nie zostawiaj tu mnie proszę... Dlaczego musiałam Cię spotkać w takich okolicznościach ?! 
Skuliłam się i byłam bardzo zdołowana... to naprawdę nie fair. 
- Kira... Kto to jest ? - powiedziała miło i usiadła koło mnie, nie tracąc czujności ani na chwilkę.
- To b-był... mój brat.- rozpłakałam się na dobre.

- J-ja myślałam, że on już d-dawno nie...żyje... 


< Magica? >

Od Moon Sen cz.2

- Ja cię znam!
- Jasne,że znasz,bo...
- Ale skąd?Wiem!Nie...A tak!Śniłeś mi się.
Rozmyślałam kto to jest.Śnił mi się i miałam dziwne wizje.
- Ja jestem...Versus.
Podniosłam głowę.
- Co?!Nie!
Po moim pysku spływały łzy.
- Nienawidzę cie,to wszystko przez ciebie!
- Ale to nie tak...
Ale ja już go nie słuchałam.Biegłam przez las.Po pysku płynęły mi łzy. Kiedyś...ale jeszcze nie teraz.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...