Muzyka

sobota, 10 sierpnia 2013

Od Kiry: Moja historia

Moja Wataha nigdy nie miała wrogów, byliśmy przyjaźnie nastawieni i zawsze pomagaliśmy w potrzebie... 
Rodzice byli najbardziej cenioną i znaną parą w okolicy, zarządzali całą watahą i dogłębnie znali się na leczeniu.
Ojciec miał na imię Hans, a matka Layla.

Po moich narodzinach rodzice byli prze szczęśliwi... 

Dzień w dzień uczyli mnie, jak być lekarzem. Gdy pewnego dnia zostaliśmy zaatakowani przez Łowców. Wszystko poległo w gruzach... Niestety nikt nie przeżył... Spojrzałam przerażona za siebie i rzuciłam się do ucieczki... Gdy znikałam za krzewami jeden z intruzów strzelił we mnie strzałą i na moje nieszczęście trafił mnie w łapę. Wiedziałam,że muszę odejść jak najdalej stąd i liczyć na szczęście losu... Biegłam ze 2godziny i znalazłam się u brzegu cudnego strumyka. Zemdlałam...

*Magica, dokończ, proszę*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz