Muzyka

piątek, 11 lipca 2014

Smutna wiadomość

To naprawdę przykre, ale muszę to zrobić...Od ponad miesiąca bądź dłużej nikt nie pisze opowiadań, ja nie mam czasu i sądzę, że nie ma sensu dalej prowadzić watahy.Dlatego oświadczam, że wataha zostaje zamknięta na zawsze.Nie będę jej usuwać, zostanie na pamiątkę,Z góry dziękuję tym, którzy byli aktywni, dzięki nim dobrze się bawiłam.
                                                                                         Alpha Magica


Rozpad watahy
Od dłuższego czasu wszyscy się kłócą, gdzieś idą, są tajemniczy.Nie mogłam pojąć dlaczego.Zrobiłam  zebranie.
- W związku z tym, że wszyscy są jacyś dziwni, muszę oznajmić, że to koniec Watahy Kryształowego Zdroju.
Rozległ się szum.Wszyscy spuścili głowy, a potem zawyli.Pamiętam dobrze, kiedy ostatni raz zawyłam.To była utrata kogoś kogo kochałam,To była utrata mego ojca.Teraz tracę dom.Łza pociekła po mojej twarzy.
- Ale bardzo dziękuję za te lata.A teraz proszę, rozejdźcie się i zostawcie mnie samą.
Gdy wszyscy poszli wzbiłam się w powietrze i leciałam w nieznane.

sobota, 10 maja 2014

Film

Tu znajduje się film reklamujące naszą watahę wykonany przeze mnie :

https://www.youtube.com/watch?v=l-VA4Lm3ITw

piątek, 2 maja 2014

Od Charlotte: Niemożliwe!


Szłam zamyślona. Nie zauważyłam gdy weszłam z lasu a później z terenu watahy. Nagle skoczył na mnie jakiś wilk.
-Nie jesteś dobrym szpiegiem-wyszeptał i zawył.
-Co? Kim jesteś? Kogo wzywasz?- byłam oszołomiona.
-Mojego brata.
-Czyli?
-Widać nie poinformowali cię że jestem bratem alphy?- to było stwierdzenie faktu.
-Ale...-zaniemówiłam bo zobaczyłam jego:

Widziałam go po śmierci mojego przyjaciela.Pochylił się nade mną i zadrapał mnie. Miał trucizne na pazurach. Wiedziałam jednak ze mnie nie zabije. Traciłam przytomność. Basior chciał mnie ugryść. Nagle zobaczyłam jak ktoś skaczena niego i otpędza wilki. 
- To ty? Przecież nie żyjesz- wyszeptałam i zemdlałam.

C.D.N


wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Blade.a c.d Jak tu dotarłem

Jeju, ona jest taka ładna i tak bardzo się stara.
W sumie była również trochę nie śmiała, ale zdecydowanie ta cecha do niej pasowała. Wiedziałem, że prywatnie jest inna niż podczas swojej pracy. I naprawdę chciałem ją taką poznać.
- Jak wypuścicie mnie ze szpitala to mógłbym zaprosić Cię na kolację? 
Miło się uśmiechnąłem i czekałem na odpowiedź.


<Kira?>

Od Wenus c.d Złoty kompas


Rano obudziłam się z wielkim bólem kręgosłupa. Bardzo trudno było mi się poruszać. Nie wiem co mi było. Zaczęłam się przeciągać i biegać w kółko. Ćwiczyłam tak przez pełną godzinę. Ból powoli ustępował. Starałam się jak najszybciej wyruszyć. Spakowałam swoje rzeczy i władowałam je na grzbiet Szatana skubiącego trawę. Dzisiaj był bardzo wesoły. Może to zapowiadało dobrą pogodę? Jego dobry humor wpłynął też na mnie. Wyjrzałam z mojej kryjówki i rozejrzałam się czy nikt nas nie śledzi. Pusto. Powoli wyszłam a za mną luzem szedł mój wierzchowiec. Dzień zapowiadał się piękny. I dobrze. Nie miałam zamiaru łazić w deszczu. Szliśmy wysokim klifem. Gdy znalazłam się na skraju zobaczyłam ludzkie miasto. Wiedziałam że tu będzie. Było narysowane na mapie którą dał mi Trevlight. Było to bardzo obszerne miasto. Nie miałam czasu na to by go okrążać. Nie mogłam też iść sobie przez środek bo ludzie by mnie zabili. Nie wiedziałam co zrobić. W pewnej chwili wpadłam na pomysł. Zamienić się w człowieka! Wtedy bezpiecznie przejdę przez miasto. Miałam księgę zaklęć którą wzięłam i zaczęłam w niej szperać szukając zaklęcia przemiany. Było na końcu księgi. Szybko je wymówiłam. Białe dymki zaczęły krążyć wokół mnie tworząc bardzo jasne światło. Niebawem zaczęły znikać. Poczułam jakąś różnicę. Przestraszyłam się. Starałam się znaleźć jakiś strumyk by móc się przejrzeć. Szatan parskał na mój nowy wygląd. Parskał radośnie. Może nie było tak źle. Znalazłam płynącą niedaleko rzekę. Spojrzałam na swoje odbicie. Miałam spięte w kucyki białe włosy,niebiesko-czarną tunikę,czarne rękawiczki i bryczesy:
Nie było źle,było wręcz wspaniale. Schowałam księgę i powiedziałam do Szatana:
-Przeprowadzisz mnie przez miasto?
Konik parsknął radośnie potrząsając łbem do przodu jakby mówił „tak”. Wsiadłam na dość wysokiego konika i ruszyłam do przodu. Byłam już tak blisko bramy wjazdowej,serce waliło mi jak młot. Wjechałam na grzbiecie łaciatego czworonoga do tej osady. Poczułam zapach gotowanych potraw,usłyszałam wesołe krzyki bawiących się dzieci i zobaczyłam tętniące życiem miasteczko. Było tam ślicznie. Na drodze czysto a ludzie zadbani. Widać że mają tu dobrego władcę. Szczerze-nie chciałam opuszczać tego miejsca ale wiedziałam że muszę spełnić to co obiecałam. Przeszłam do kłusu. Kopyta Szatana obijały się z hałasem o kamienną drogę mieszając się z hałasem wybijanym przez podkowy innych wierzchowców. Byłam już blisko bramy wyjazdowej. Wtedy naprzeciw mnie wyszło 6 rycerzy niepozwalających mi przejechać. Zapytałam z sarkazmem:
-Czy w czymś problem?
-Tak!Nieprzyzwoicie ubrana dziewczyno złaź z konia!Nasz książę chce cię widzieć!
Oniemiałam. Przecież nic nie zrobiłam. Mimo wszystko zeskoczyłam z Szatana. Zachowywał się niespokojnie. Pogłaskałam go po szyi. Kucyk uspokoił się nieco ale dalej był zestresowany. Rycerze popchnęli mnie i skrępowali mi ręce grubą liną. Szatana złapali za uzdę a on zaczął się szarpać. Jeden z nich dźgnął go mieczem w szyję. Ten się przewrócił i stracił przytomność. Zaczęłam głośno krzyczeć i wyrywać się w jego stronę. Po chwili krzyk zmienił się w bolesny szloch. Nagle ktoś za mną krzyknął:
-Co wy robicie głąby?!Nie kazałem wam jej pojmać tylko zaprosić do mnie na zamek. Co zrobiliście temu koniowi?! Puśćcie ją natychmiast!
Rycerze puścili mnie. Wtedy pobiegłam w stronę szatana klękając przy nim. Oddychał ciężko, a powieki zaczęły mu się zamykać, a z oczu spływały małe łezki. 

CDN

Nowa wadera!

Witamy Sandrę!
Jest Wojowniczką.



środa, 9 kwietnia 2014

Od Charlotte: Magiczny zeszyt

Szłam sobie przez polane zbierając zioła. Pochyliłam się nad rumiankiem. Kiedy się podniosłam mina mi zrzedła. Na drugim końcu polany stała Magica.Lubie ją, szanuje i tak dalej, ale przypomniała mi o zeszycie.
- Hej, Charlotte!- usłyszałam piskliwy głos który nie należał do alphy.
Obróciłam się i zobaczyłam jego:

- Co tu robisz?- gdy na niego spojrzałam od razu przestałam się złościć że zwrócił uwagę Magicy.
- Zgubiłem się Odprowadzisz mnie do rodzeństwa?
- Oczywiście że tak.
- Ale pamiętaj żeby nie oddalać się od jaskini.Dobrze?- nie zdziwiłam się że alpha do nas podeszła (albo podleciała).
- OK.- Feliks wydawał się być szczęśliwy.
Gdy odprowadziłam szczeniaczka i odłożyłam torbę Magica podeszła i zapytała:
- Zobaczyłaś ten zeszyt? O co w nim chodzi?
- Jest formą albumu który pokazuje odpowiedź na pytanie które zadasz. Mogę go wezwać, sprawić by nikt go nie zobaczył, wysłać go dokąd chcę i pokazać treść komu chcę.
- Skąd to wiesz?
- Z przodu jest coś w rodzaju instrukcji obsługi. Patrz- wezwałam zeszyt i sprawiłam by Magica widziała pierwsze strony.
- Tu pisze też że wygląd zmienia się i pokazuje emocje trzymającego go wilka.
Magica spojrzała na okładkę.

- To znaczy że jesteś w dobrym nastroju.Ja natomiast...-chwyciłam zeszyt który natychmiast się zmienił

-...jestem w nie najgorszym nastroju.
Magica przyjrzała mi się uważnie i powiedziała:


<Magica?>

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Od Charlotte c.d Magia

Nad tym nie musiałam się zastanawiać.
- W mojej rodzinnej watasze były takie stanowiska jak: bibliotekarz, znawca mitów, magik, wyrocznia itp. Ich szefem był mój tata. Często rozmawiałam ze znawcą mitów. On natomiast uwielbiał opowiadać różne legendy. Jedna z nich nazywała się " Co to Magia?".
- Opowiedz ją- poprosiła wadera.
- Zanim na świecie pojawił się jakikolwiek wilk żyła już Przyjaźń i Miłość. Pewnego razu się spotkały. Były tak podobne: obie chciały szczęścia, ale obie nie były szczęśliwe. Nie mogły siać szczęścia bo nie było nikogo. Pewnego razu wędrując razem znalazły dziecko. Wychowywały je wspólnie i uczyły. Dziecko stało się Magią. Gdy dorosło zauważyło smutek swoich opiekunek. Stworzyło więc Pierwszego Wilka. Wilk umiał kochać i szukał przyjaciół. Był dziełem Magii, która powstała z połączenia Miłości i Przyjaźni. Wilk był jednak smutny. Zaprzyjaźnił się z Magią, ale szukał partnerki. Magia stworzyła więcej wilków i te które znalazły przyjaciół i partnerów szły w świat i zakładały watahy. Magia cieszyła się jednak w głębi żałowała że wilki nie mają nic od niej. Zmieniła więc wilki które zostały przy niej w magiczne wilki a sama zmieniła się w podmuch i krążyła po świecie.


<Kira dokończ jeśli chcesz>

niedziela, 6 kwietnia 2014

Od Magicy: Ojciec chrzestny

Jak prawie codziennie rano, przechadzałam się po terenach watahy.Naprawdę mamy piękne tereny.Gdy tak rozmyślałam i patrzałam na nie, w oddali zobaczyłam jakiegoś wilka.Z początku myślałam, że to mój ojciec, ale gdy podeszłam to nie był on.A nawet gdyby nim był nie było by to możliwe, bo tata zginął.
- Przepraszam,mogę w czymś pomóc?- zapytałam
Basior się odwrócił.Chciał coś powiedzieć, ale zdębiał.
- Wszystko w porządku?
- Czy jesteś może córką Crystal i Matta?
- Skąd to wiesz?!
- Jestem twoim ojcem chrzestnym.
Tym razem ja znieruchomiałam.Ojciec chrzestny?!To niemożliwe!
- Jesteś bratem mojego taty?
- Tak.
Ojciec nie miał brata.Pod, każdym względem nic mi nie mówił o tym.Ale to i tak nie możliwe.
- Jak mnie tu znalazłeś?
- Poszedłem do twojej matki.Powiedziała mi twoją lokalizację i oto jestem.
- Dobrze, ale po co?
- Chciałem zobaczyć jak wyglądasz.
- Ale dlaczego tata mi nic nie mówił, że mam wujka!Że on ma brata!?
- Dla dobra waszej starej watahy.
- Słucham?
- Kiedy się urodziłaś, wpadłem w konflikt z Wilkami Natury.O dobro watahy uciekłem.
- Ok, ale dalej nie rozumiem dlaczego mi o tobie nikt nie powiedział.
- Abyś mnie nie szukała.Gdybyś tak zrobiła spotkałabyś te wilki.A oni.. dalej się domyślasz.
- Tak.Ale cieszę się, że tu jesteś.
Podeszłam do niego i przytuliłam się.Dobrze mieć kogoś bliskiego.
- Gdyby ojciec żył byłby z Ciebie dumny.
- Wiem..-  powiedziałam i łza spłynęła mi po policzku.
- Chodź wujku.Oprowadzę Cię po terenach.
- Nie.Ja już muszę iść.I nie szukaj mnie.
- Ale dlaczego?
- Wiesz dlaczego.
- Ale....
- Nie martw się, jeszcze się zobaczymy.- po tych słowach znikł
Spuściłam głowę i poszłam w stronę jaskini.

Od Kiry c.d Jak tu dotarłem

- A ja Kira. Jak zapewne się domyślasz, jestem lekarką.
- Tak, miło mi.
- Mnie również, ale teraz naprawdę polecam wypoczynek. 
- Już zaraz się położę... Ale mógłbym mieć prośbę ?
- Owszem, słucham. - w pracy byłam bardzo poważna, a przynajmniej starałam się taka być. Bo w sumie to co robię jest jednak chyba ważne.


< Blade, Jaka to prośba :> ? >

Od Kiry c.d Magia

Charlotte miała rację... Magia to dla każdego coś innego...
- Ja za magię uznałabym prawdziwe uczucie, które łączy dwoje wilków od pierwszego wejrzenia... Tak wiesz, raz a na zawsze...
Rozmarzyłam się. Miłość to piękne uczucie.
- A Ty nie uważasz, że jest w niej coś magicznego ? 


< Charlotte ? >

Od Amery: Spacer nad Kryształowy Zdrój

Szłam właśnie lasem niespodzianek, gdy nagle zauważyłam mały strumyk. Rozejrzałam się wokoło. Nikogo nie było... Las jakby pociemniał... "Czy to Kryształowy Zdrój?" zastanawiałam się na głos. 
Nagle usłyszałam w głowie głos:
-Amero... Wystawiam Cię na próbę.
Zamurowało mnie. Czy właśnie mówił do mnie strumyk? Znów usłyszałam głos:
-Przyjdź tu jutro o północy...
Gdy słyszałam ten głos, czułam różne emocje. To strach, zaniepokojenie.. Lecz to nie były moje uczucia. To były uczucia Kryształowego Zdroju.

środa, 2 kwietnia 2014

Od Charlotte c.d Magia

Prawie podskoczyłam.
-Och.. Kira. Nie strasz mnie bo dostane kiedyś zawału
-Przepraszam.
-Co do twojego pytania... To ciekawe właśnie się nad tym zastanawiałam. Myślę że to zależy od tego co uważasz za magie.
- Co masz na myśli?
- Na przykład dla mnie magicznie byłoby umieć latać. Dla Wenus to codzienność. Pewnego razu słyszałam jak jakiś człowiek mówił że dla jego przodków to co teraz jest codzienne byłoby magią.
-Magia więc nie istnieje?
Zamyśliłam się na chwile. Przypomniały mi się oczy mojego przyjaciela. Zanim zginą oczywiście.
-Magia istnieje. Jak dla mnie istnieje. A dla ciebie?- spytałam.
Kira trochę się zamyśliła i odpowiedziała:


<Kira?>

niedziela, 30 marca 2014

Od Magicy: Spotkanie z Lirą

Szłam sobie spokojnie nad Wodospad Spokoju.Po 5 minutach zasnęła,.Myślałam o Lirze.Czy wszystko u niej ok?Wstałam.Zobaczyłam jelenia.Byłam tak blisko.Wyskoczyłam i... uderzyłam głową o innego wilka.
- Uważaj jak biegniesz!
Podniosłam głowę.Nie mogłam w to uwierzyć!
- Lira?
- Magica?!
Przytuliłyśmy się.
- Jak dobrze Cię widzieć!
-  Ciebie też!
Poszłyśmy do jaskini.Popytałam jak tam u niej.Szkoda, że odeszła, ale cud, że ją znów zobaczyłam!
- Może będziesz częściej "wpadać'?
- Na pewno!
Odprowadziłam ją do połowy drogi.Pogadałyśmy jeszcze godzinkę... i ruszyłam do domu.Co za niespodzianka.

sobota, 29 marca 2014

Od Blade'a: Jak tu dotarłem

Od Blade'a
Była dość późna pora. Szukałem jakiegoś miejsca do przenocowania, bo tułaczka, którą prowadziłem od jakiegoś czasu zaczęła mnie nużyć.
Jednak odpoczynek nie był mi dany, bo z poczułem dość silne uderzenie w głowę. Szczerze powiedziawszy nie miałem pojęcia skąd to coś się wzięło. W każdym razie zemdlałem.
Ocknąłem się w jakimś dziwnym miejscu. Było tu ciepło i wygodnie. Podniosłem lekko pysk do góry i dostrzegłem piękną, białą wilczycę z charakterystycznym wisiorem na szyi , która rozmawiała z jakimś wilkiem. Była bardzo słodka i urocza a zarazem nieco nieśmiała. 
Po chwili dostrzegła mnie i podeszła do mojego posłania.
- Dzień dobry. Jak się czujesz ? - zapytała i ładnie się uśmiechnęła.
- Chyba dobrze... - kręciło mi się co prawdą trochę w głowie ale to nie było chyba zbyt istotne. 
- W takim razie, jeszcze z dzień tutaj poleżysz. Jak byś czegoś potrzebował to mów, chętnie Ci podam. Ewentualnie jakbyś gorzej się poczuł to również mnie informuj.
Z jej wypowiedzi jasno wynikało iż była lekarką.
- Jestem Blade. 
< Kira? >

Od Kiry: Magia

Ta noc była bardzo nieprzyjemna... śniły mi się takie koszmary, że głowa mała. Jakieś magiczne, groźne stwory i zakazana księga, która była naprawdę bardzo niebezpieczna. 
Zerwałam się na równe łapy, gdy jeden z obrzydliwych trolli zaczął mnie gonić. Rozejrzałam się po jaskini. 
Amir tak uroczo spał więc nie chciałam go budzić. Bardzo nie lubię nocy, bo czuję się wtedy tak niepewnie. No ale cóż ...nie miałam co ze sobą zrobić więc postanowiłam się przejść bo okolicy. 
Po chwili dostrzegłam jakiegoś wilka siedzącego na kamieniu. Był odwrócony, a na dodatek było ciemno więc nie wiedziałam nawet czy to basior czy wadera. Zbliżałam się do tej postaci i zapytałam o coś co nurtowało mnie od dłuższego czasu.
- Czy uważasz, że istnieje coś takiego jak magia ?


<Ktoś?>

Od Wenus c.d Złoty kompas

Truchtem biegłam wzdłuż szlaku. Ciężkie tobołki sprawiały że szybko się męczyłam. Samotność również mi doskwierała. W watasze było z kim pogadać. Tu była głucha cisza. Miało to też swoje plusy. Gdyby ktoś mnie śledził zaraz bym go usłyszała. Na szczęście słyszałam tylko ziemię kruszącą się pod ciężarem moich łap. Brak jakichkolwiek dźwięków sprawiał że lękałam się choćby małego ruchu lub najcichszego głosu. Byłam cały czas w gotowości bojowej. Misja powierzona mi była bardzo ważna. Świadczyło to o tym jak wielkie zaufanie muszą mieć do mnie jednorożce. Żałuję że nie zabrałam ze sobą nikogo. Było dopiero południe a już byłam zmęczona. Magia na pewno by coś zdziałała lecz wykonując każde zaklęcie trzeba się liczyć z ceną jaką trzeba z nie zapłacić. Pomyślałam że przydałby mi się...koń...albo kucyk...tak kucyk! Kucyki mają bardzo silne grzbiety i są wytrzymałe. Najbliższe stado powinno znajdować się jakieś 5 kilometrów z tond. Bagaże były dość duże ale mogłabym je ukryć dobrze w jakiejś jamce. Teraz zajęłam się szukaniem małej nory lub dziury w ziemi. Niestety nie miałam szczęścia. Musiałam wszystko dźwigać. Cały czas utrzymywałam stałe tempo. Najbardziej lękałam się ludzi którzy wiosną przychodzą tu na polowania. Mają łuki i włócznie którymi z łatwością przeszyliby moje ciało. Taka odległość to nie lada wyzwanie. Mimo że posiadałam skrzydła nie mogłam ich ujawnić. Ktoś mógłby zacząć węszyć i byłby niepotrzebny problem. Słońce już chyliło się ku zachodowi gdy dotarłam do Rzecznej Polany gdzie od pokoleń mieszkało Stado Północne. Były to małe i bardzo kudłate koniki o niezwykłej wytrzymałości i wytrwałości na niesprzyjające warunki klimatyczne. Niestety nie umiały porozumiewać się z wilkami ale były bardzo wierne i lojalne. Właściciel konia i sam właściciel mogą żyć w niewiarygodnej harmonii. Stałam na wzgórzu. Północny wiatr wiał w moją stronę więc konie nie mogły mnie wyczuć. Trzeba przyznać że ten wiaterek był zimno choć bardzo przyjemny. Zrzuciłam toboły na wzgórze,wzięłam linę do pyska i pognałam w stronę wysokiej trawy. Dość szybkim krokiem szłam w stronę wysokich traw. Zeszłam do poziomu i zaczęłam się czołgać. Jeden fałszywy ruch a całe stado ucieknie w mgnieniu oka. Te kuce były wyjątkowo czujne. Niekiedy błędy młodych kuców były sprzyjające dla łowcy. I tym razem jeden z kucyków popełnił błąd który zapamięta do końca życia za który zapłacił własną wolnością. Odłączył się od grupy by dobrać się do soczystych listków. Kiedy tak skubał nie spodziewając się niczego skoczyłam na jego szyję wiążąc szybko węzeł i zaciskając sznur w paszczy. Wierzchowiec rwał się niczym szatan. Mimo małego wzrostu był silny jak nie jeden bojowy rumak. Nie spoglądałam w jego oczy. Gdybym patrzyła uznałby mnie za drapieżnika który chce go skrzywdzić. Po pół godzinie kuc dał za wygraną i pogodził się ze swoim losem. Ze mną nie będzie mu tak źle. Wierzchowiec który dał się złapać był dość rzadkiej maści. Zwykle kuce te nie charakteryzowały się takim umaszczeniem. Był to ogier maści ciemno-kasztanowatej tobiano. Miał może około półtora roku. Był troszkę wyższy od pozostałych. Może jakiś mieszaniec. Wyglądał tak:
Mocno trzymałam linę w pysku gdyby chciał się wyrywać. Szybko wykonałam prowizoryczną uzdę. Lina była mocna ale zrobiona z doskonałego i miękkiego materiału więc kuc nie był narażony na niewygodę. Postanowiłam nadać mu jakieś imię. Nazwałam go...Szatan! Idealne imię. Na informacje o swoim imieniu kucyk zarżał cicho jakby imię jak najbardziej mu odpowiadało. Wiedziałam że się zaprzyjaźnimy. Nie miałam zamiaru go więzić. Po prostu potrzebna mi była pomoc. Ze starego koca zrobiłam mu tymczasową derkę pod mój bagaż. Objęłam pasem ciało kuca i zacisnęłam mocno ale nie za mocno by Szatan nie był skrępowany. Na początku trochę przeszkadzało mu że musi nieść ciężki towar ale z czasem przyzwyczaił się. Zaczęło się ściemniać więc postanowiłam gdzieś przenocować. Podróżowanie nocą to głupota. Wróciłam na szlak którym zmierzałam mając już ze sobą małego pomocnika. Jeden koniec liny przywiązałam do uprzęży a drugi uwiązałam wkoło swojego brzucha. Kucyk stał się w pełni posłuszny ale wolałam zachować ostrożność. Znalazłam kępę krzaków z której byłoby niezłe schronienie. Tam też rozsiodłałam kuca is przywiązałam go do drzewa. Sama zaś rozpaliłam ogień i próbowałam coś przyrządzić ciepłego do jedzenia. Szatan skubał sobie trawę lecz po chwili zgiął kolana i położył się blisko ognia. Poruszał nozdrzami czując nieznany mu dotąd zapach gotowanej potrawy. Koń też zasługiwał na smakołyk. Pogrzebałam trochę w torbie i znalazłam tam pudełeczko pysznych czekoladowo-bakaliowych ciasteczek autorstwa Magicy. Wyciągnęłam jedno i podałam kucykowi. Powąchał przysmak i zaraz go zjadł. Ciastka Magicy były przepyszne. Żadne stworzenie nie mogło im się oprzeć. Szatan ułożył się wygodnie i zasnął. Ja tymczasem zjadłam gorący posiłek i rozłożyłam sobie posłanie. Ciepły koc oraz złożona w kostkę chusta były dość wygodne. Przykryłam Szatana zapasowym kocem i sama ułożyłam się do snu. Nie musiałam pełnić warty. Szatan ma doskonały słuch i jakby coś się działo to mnie obudzi. Szybko usnęłam śniąc o dalszych przygodach i niebezpieczeństwach jakie mnie jeszcze czekają.

C.D.N

wtorek, 25 marca 2014

Od Charlotte c.d Dziwna historia

Łza pociekła po moim policzku.
- To nie możliwe. Nie możliwe- powtarzałam przeglądając album.
- Co jest niemożliwe?
- To najcenniejsza rzesz jaka była w mojej rodzinnej watasze. Miała ją dostać moja siostra. Jak to możliwe? Moja rodzina była za tym by jedna z nas dostała to a druga tę kokardę- wskazałam na moją szyje.
- Hmm... może dowiesz się co się stało gdy to przeczytasz.
- Wiem jedno. Na pewno to teraz mój album.
- Album co jest w środku?- dopytywała alpha- widzę tylko puste kartki.
- Ja widzę wszystko co jest w środku. Dlatego wiem że to mój zeszyt. Są w nim różne zdjęcia i wpisy moich przodków.
Poszłyśmy do jaskini a ja schowałam zeszyt do skrytki.


C.D.N

Od Liry: Odejście

Pewnego dnia zauważyłam Magicę.Była bardzo wesoła.Nie chciałam psuć jej tego humoru, ale muszę to zrobić.Kiedy Fenrir odszedł powiedziałam:
- Magica, muszę Ci coś powiedzieć...
- Mów śmiało- powiedziała z uśmiechem
- Ja... ja muszę odejść
Jej uśmiech zniknął. 
- Ale dlaczego?
- Moja mama jest chora i muszę się nią zaopiekować....
- Rozumiem.Skoro tak musi być... to idź. Ale zawszę będę Cię pamiętać jako przyjaciółkę- lekko się uśmiechnęła.
- Żegnaj...
- Żegnaj.Powodzenia.
Kiedy odeszłam dalej poczułem dziwne uczucie.To był ból. Ból, który
pozostaje na zawsze.

poniedziałek, 24 marca 2014

Odejścia

Odeszli Jade i Woody.



Wygnanie

Alegra zostaje wygnana, ponieważ od chwili dołączenia nie napisała żadnego opowiadania i nie usprawiedliwiała się.



Wygnani

Tu znajdują się wilki, które były nieaktywne od czasu swego dołączenia.




















imię: Alegra
data wygnania: 24.03.2014
powód: brak jakiejkolwiek aktywności

Od Magicy c.d Dziwna historia

Dziwne.To tylko kokarda.Ale mniejsza.Nie czas na to.Poszłyśmy do Lasu Niespodzianek.
- Charlotte, musisz tego bardzo chcieć.
Po 2 minutach ukazał nam się zeszyt.Tytuł to:
 Specjalnie dla Charlotte
       Od rodziców
- Widać, że rodzice Ci to zostawili.Otwórz.
Gdy otworzyła kartki były puste.Nic z tego nie rozumiałam.
- Nic nie widzę!
Charlotte jednak uważała inaczej.

<Charlotte?>

wtorek, 18 marca 2014

Od Kiry c.d Ktoś

Amir miał rację. Wszystko zdało się na nic. Może powinnam już sobie odpuścić ? Tak, chyba tak... prawdę mogę poznać zarówno dobrze jutro jak i za rok albo nigdy, więc chyba nie będę szukała dziury w całym. Życie biegnie dalej i trzeba z tego korzystać.
- Miałeś rację..
- Wiem, wiem ale trochę sportu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - powiedział wesoło
Zaśmialiśmy się, a ja zdałam sobie sprawę, że ostatnio spędzam z tym basiorem dużo czasu.Lubiłam go, naprawdę...
- To co wracamy ? 
- Wydaje mi się, że na dziś starczy nam wrażeń. 
- W pełni się z Tobą zgadzam... A jutro może się gdzieś przejdziemy ? -zapytałam speszona bo w sumie dobrze się w jego obecności.
- A jutro, to się zobaczy. - powiedział ale przez jego oczy przebiegł blask. 
- No, tak - udałam, że nic nie zauważyłam - W naszej watasze jest tyle pięknych wader...
Westchnęłam.


< Amir ? :3 >

poniedziałek, 17 marca 2014

Od Amira c.d Ktoś

Ją chyba opętało, jest jakaś nienormalna czy co ? 
To przecież niebezpieczne.
- Kira ! KIRA! Poczekaj. - Krzyknąłem. - To może być niebezpieczne.
Oczywiście do niej NIC ale to nic nie dociera. Jest uparta jak osioł... 
Nie miałem innego wyjścia jak ruszyć za nią. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało.
Po chwili dogoniłem ją i nie zastaliśmy tam nic podejrzanego, tylko pęknięte drzewo. 
- I co było tak pędzić ? - zapytałem zdyszany.


< Kiruś ? >

Od Charlotte c.d Dziwna historia

-Nie wiem. Centaur mówił o zeszycie. Może pójdziemy gdzieś skąd widać ludzi? Chociaż to niebezpieczne. Może od razu do lasu.
- Nie wiem. Czemu zeszyt? Czemu?
- Skąd mam wiedzieć?
Magica myślała chwile.
- Czemu właściwie nie umiesz czarować?
- To smutna historia- westchnęłam- miałam przyjaciela. Wtedy często czarowałam. Dla zabawy. Pewnego dnia czułam się źle. On pocieszał mnie w opuszczonej jaskini. Nagle ktoś żucił kamień w moją głowę. Zemdlałam. Gdy się ocknęam on leżał ze strzałami w boku. Umarł na moich oczach. W tedy uciekłam i utraciłam moc.
- Och, tak mi przykro. Naprawdę nie umiesz czarować?- pokręciłam głową.
- Patrz- próbowałam podnieść kamień. On powoli, bardzo powoli, się podniusł!
- Ja nic nie robię!- przysięgała alpha. Ja nie słuchałam. Skupiłam się rozwiązałam kokardę.
- Nikt poza mną nie może ściągnąć mi kokardy- wyszeptałam i spojrzałam ze ze zdziwieniem na Magice.

Magica?

niedziela, 16 marca 2014

Od Magicy c.d Jak się tu znalazłem

Hitachi nie ma za bardzo szczęścia.
- Wybacz...Chyba pech mnie prześladuje...
- Nic nie szkodzi.
- Jestem do niczego...Wpadałem na Ciebie...Na Alphę!
Poleciałam w górę.
- Łap mnie!- krzyknęłam
Miałam nadzieję, że to go rozweseli.Na moje zaskoczenie zgodził się.Lataliśmy w te i we wte.Nagle zobaczyłam Saphirę.
-Cześć Saphira!
- Cześć.Kto to jest?
- Hitachi.
- Cześć.
- Co tu robisz?- zapytałam

<Saphira?>

Od Magicy c.d Dziwna historia

To co powiedziała Charlotte trochę mnie zdziwiło.
-  Hmmmmm.Mogę iść z tobą.Ale nie wiem za bardzo jaki Ci pomóc.
Wadera spuściła głowę.
- Ale pójdziesz ze mną?
- Tak.
Skoczyła na mnie jak szalona.
- Spokojnie, spokojnie!
- Wybacz...
To gdzie proponujesz iść najpierw?

<Charlotte?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Hitachiego c.d Jak się tu znalazłem

-Przepraszam.Nie wiedziałem że nie lubisz wody.
-Lubię ale jest teraz bardzo ciepło a ty mnie ochlapałeś lodowatą wodą!Mogłam dostać szoku termicznego!
-Wybacz.Czasami mam nagły przypływ głupoty i wtedy nie myślę racjonalnie.Tak to jest z osobami nadmiernie inteligentnymi.Myślałem że to będzie zabawa.Masz rację.Mogłem zrobić ci krzywdę.-spuściłem łeb i wyszłem z wody.Straciłem ochotę na cokolwiek.Ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię.Nie był to głupi pomysł.Byłem wilkiem natury i mogłem robić praktycznie wszystko.Pomyślałem o moim celu i natychmiast na środku lasu pękła szczelina do której wleciałem. Zamkła się.Magica pewnie była przerażona.Znalazłem się w podziemnej jaskini.Zapaliłem pochodnie i położyłem się na legowisku z siana.Pewnie każdy basior powiedziałby mi teraz że jestem baba.Nie mogłem znieść faktu że w pierwszym dniu naraziłem się alfie która mi się spodobała.Po chwili usnąłem.Byłem zmęczony tym wszystkim.Po kilku godzinach obudziłem się.Otworzyłem szczelinę i zobaczyłem jak słońce wstaje zza widnokręgu.Postanowiłem przeprosić Magicę.Zasługiwała na to.Najpierw ją ochlapałem wodą narażając na szok termiczny a później wlazłem do szczeliny w ziemi narażając ją na zawał.Poleciałem do Magicznego Lasu.Słyszałem że rosną tam mówiące ludzkim głosem magiczne róże.Przeszukałem cały las wzdłuż i w szerz.Niestety,ani śladu po magicznych różach.Zmęczony położyłem się na środku polany.Gdy tak leżałem usłyszałem czyjś szloch.Po cichu ruszyłem za głosem płaczu.Dźwięk stawał się coraz głośniejszy i rozpaczliwszy.Mój krok stawał się szybszy.W końcu przybrał formę biegu.Biegłem i biegłem nie patrząc gdzie.Nagle drogę zamazała mi mgła.Mogłem już polegać tylko na moim słuchu.Szłem po omacku i wkrótce mgła ustąpiła i zobaczyłem ją:

Była to córka króla centaurów.Co ona robiła w tej części lasu.Było to miejsce do którego centaury nie powinny chodzić.Pełno tu kłusowników.Pewnie o tym wiedziała.Nagle podeszła do mnie i zapytała:
-Wiesz jak się z tąd wydostać?
-Yyy...tak.Przynajmniej tak myślę.Co tu robisz?Nie powinnaś tu być.
-Wiem.Zgubiłam się.Pomożesz mi?
-Jasne.Nie mógłbym cię tu zostawić.Chodź.Nie mamy wiele czasu.Złap się moich rogów.Mgła jest gęsta.Nie możemy się zgubić.
-A nie będzie cię to boleć?
-Nie,nie będzie.
Delikatnie złapała się moich rogów.Ruszyliśmy.Powoli ale rozważnie przemierzaliśmy kolejne metry.Niebawem mgła znikła.Wreszcie byliśmy na znanych nam terenach.Niestety mała nie wiedziała gdzie jest.Była jeszcze młoda.Pewnie ojciec nie pokazał jej wszystkiego.Przyłożyłem noc do ziemi i zaraz znalazłem trop.Poszli na wschód.Puściliśmy się biegiem.Zapytałem:
-A jak masz na imię?
-Yyy...powiem ci jak ty nikomu nie powiesz.
-Dobrze.
-Rumor co po angielsku znaczy...plotka.
-Ale dlaczego nazwali cię "Plotka"?
-Kiedyś jak byłam mała puściłam w stadzie plotkę dotyczącą władzy mojego taty.Przez to miał problemy i teraz za karę mam takie imię.
-A jakie było twoje poprzednie imię?
-Lightning.
-Oba imiona są ładne.Lightning to po angielsku błyskawica.
-Teraz praktycznie nikt się ze mną nie zadaje.Dlatego odłączyłam się od grupy.Miałam dość ciągłych szyderstw.Nie wiedziałam że będzie tak strasznie.Oni na pewno cieszą się że mnie nie ma.
-Na pewno nie.Twoi rodzice pewnie umierają ze strachu.Tęsknią za tobą.
-Może i racja.Teraz chcę wrócić.
Przyspieszyliśmy.Niebawem zauważyłem biegnące w naszą stronę stado centaurów.Powiedziałem.
-Wróć do stada a ja zmykam.
-Nie idziesz ze mną?
-Nie.Mam swoje sprawy ale miło mi było cię poznać.Był to dla mnie zaszczyt księżniczko.
Szybko wzleciałem w górę i zniknąłem w chmurach.Dalej patrzyłem w dół.Przez moją nieuwagę znów na kogoś wpadłem.Na szczęście ja i wilk z którym się zderzyłem spadliśmy na chmurę.Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem Magicę...


<Magica?>

Od Wenus c.d Złoty kompas

Weszłam do jaskini i nagle wszystkie moje kwiaty zaczęły puszczać pąki.Niebawem zapaliłam pochodnie i zobaczyłam ją:

Przez chwilę panowała cisza.W końcu klacz zapytała:
-Czy ty jesteś Wenus?
-Tak a o co chodzi?
-Przysyła mnie Cravlight.Kazał ci przekazać że mimo iż masz Złoty Kompas nie jesteś niezniszczalna.Mówił że musisz wyruszyć w podróż by odnaleźć Magiczny Nóż.Kompas sam ci się ukazał lecz z Nożem nie będzie tak łatwo.Musisz wyjechać do Azji w Himalaje.Tam,na samym szczycie Czarnej Góry znajduje się Nóż lecz niestety nie będziesz mogła używać magii ani skrzydeł podczas tej podróży.
-Dlaczego?
-Dlatego że Nóż ma specyficzną magię i gdybyś użyła swojej magii automatycznie magia Noża cię zabije a latać też nie możesz bo góra jest otoczona barierą i jeśli chcesz wejść na jej szczyt musisz iść pieszo.
-A kiedy mam wyruszyć?
-Podczas pełni księżyca musisz wyruszyć.Pakuj się jak najszybciej.Pamiętaj!Przygotuj się!
Wtedy klacz zniknęła w mroku.Ja byłam zmęczona więc położyłam się spać.Rano wstałam i zaczęłam się pakować.Poszłam do Magicy powiedzieć jej o moim zamiarze chwilowego wyjazdu.Zgodziła się bym wyruszyła.Pożegnałam się i szybko poszłam do mojej jaskini.Ostatnie pakowanie.Zaczarowałam jaskinię by nikt do niej nie wchodził podczas mojej nieobecności.
Nadeszła noc.Spojrzałam jeszcze raz na tereny mojego domu i wyruszyłam.


C.D.N

sobota, 1 marca 2014

Od Kiry c.d Ktoś

Mam wrażenie, że chociaż komuś na mnie zależy. To takie miłe gdy ktoś się o Ciebie troszczy i nie musisz robić wszystkiego sam. 

- Oh, ależ oczywiście. Takiemu jakże dostojnemu paniczowi, nie kulturalne byłoby odmówienie. - powiedziałam tym samym tonem co on i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili ruszyliśmy na przechadzkę w głąb lasu. Ni stąd ni zowąd usłyszałam huk, naprawdę głośny huk. I poderwałam się, nie wiedziałam co zrobić iść czy też nie. A co jeśli to ci, którzy zabili mojego brata ? Muszę ich dopaść. A nawet jeśli nie to ktoś może potrzebować pomocy,a moim obowiązkiem jest jej udzielenie.
Po chwili namysłu ruszyłam jak opętana w kierunku, z którego dobiegał hałas.


<Amir?>

środa, 26 lutego 2014

Od Charlotte: Dziwna historia

Szłam przez las Niespodzianek. Nagle zobaczyłam chmurę która ułożyła się w napis: "w południe wróć użyj magi swej a zobaczysz że..." napis się 
urwał.
-Co zobaczę?- zapytałam trochę retorycznie ale napis się przekształcił.
"...że żyć możesz i musisz ..."
-Wiem że mogę żyć!- zaczęłam się denerwować.
"... musisz bo to ciebie wybrało to co cię wybrało"
-Co?- teraz wręcz się bałam- I jak mam użyć magi? Nie potrafię!
"...w południe, w południe, w południe..."
"Co to było?", "Czemu?". Na takie pytanie odpowiadał mi Cant centaur z Jaskini Bzu w mojej starej watasze. Centaury! pobiegłam do Magicznego Lasu i zawołałam centaury. Opowiedziałam im zdarzenie a one tylko stałe i obserwowały mnie.
- Pszyszłaś bo nie wiesz co zrobić?- zapytał jeden z nich gdy skończyłam.
- Tak- odpowiedziałam cicho i podskoczyłam bo niemiło wyglądający towarzysz mego rozmówcy zaśmiał się przeraźliwie.
- To oczywiste co! Posłuchać napisu z chmur! Ha ha ha!
-Ale moja moc...
-Weź więc ze sobą pierwszego wilka którego spotkasz- powiedział pierwszy centaur -I odbierz przeznaczony ci zeszyt.
-Co?- ale on już odbiegł.
Po drodze wpadłam na Magice. opowiedziałam jej wszystko i spojrzałam z nadzieją.


<Magica?>

Od Amira c.d Ktoś

Matko.. ona chyba straciła wszystkie zmysły...Ale nie pozwolę jej samej działać, bo broń Boże a jej się coś stanie...
- Wchdzę... ale dopiero od jutra coś robimy, bo dziś zapraszam panią na spacer... Czy zechciałaby pani dotrzymać mi towarzystwa? 
Uśmiechnąłem się oraz teatralnie ukłoniłem chcąc rozluźnić całe to napięcie powstałe w dniu dzisiejszym. Miałem nadzieję, że Kira się zgodzi i przejdziemy się po okolicy...bardzo bym chciał aby już przestała się tak smucić i obiecuję, iż dołożę do tego wszelkich starań.


< Kira? >

wtorek, 25 lutego 2014

Od Magicy c.d Jak się tu znalazłem

- Dzięki.
Pokazałam mu Wodospady, Lasy i Drzewo.Przy drzewie leżało jabłko, więc je podniosłam i podałam Hitachiemu.Widać było, że bardzo mu smakowało.
- Co Ci się stało w oko?- zapytał w pewnej chwili
- Kiedy mój ojciec oddał życie za watahę, a moja matka uciekła razem ze mną, nagle skoczył na nas wilk.Mamie rozciął łapę a mi oko...
Teraz, gdy patrzę w lustro i widzę tą ranę mam ochotę zrobić to samo tamtemu wilkowi.
- Ale do twarzy Ci w tym.
- Tak uważasz?
- Tak.
- Dzięki.
Potem poszłam do Lasu Spokoju.Położyłam się,a Hitachi poszedł do wody.Zasnęłam.Po krótkiej chwili poczułam, że jestem mokra.
- Aaaaa!Coś ty zrobił?!

<Hitachi?>

poniedziałek, 24 lutego 2014

Nowy wilk!

Witamy Blade'a.
Jest wojownikiem.






Od Kiry c.d Ktoś

Tak miło było się do niego przytulać. Przy nim czułam się bezpiecznie.
- Amir ? 
- Tak ? 
- Pomożesz mi dowiedzieć się kto to zrobił ? 
- Ale chcesz tak sama działać? 
- Jeśli mi pomożesz to nie będę sama... 
Nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł, bo to były w sumie moje sprawy... 
- Jesteś pewna ? To może być niebezpieczne.
- Tak. Amir ja muszę wiedzieć co się stało... Wchodzisz w to ? 


< Amir ? >

niedziela, 23 lutego 2014

Nagrody

Dzisiaj, niektóre wilki dostaną amulet.Mam nadzieję, że się spodobają.=)
                                                                                              Pozdrawiam Magica

Od Charlotte : Jak dołączyłam

Wędrowałam przez góry myśląc o przyszłości i o minionym życiu. 
- Gdybym mogła cofnąć czas nie złamałabyś łapki- mówiłam do mojej naburmuszonej wiewiórki Lucy

- Ale podobno to dla ciebie to nie problem że wybrałam własną drogę.
Zatrzymałam się. Zobaczyłam płynącą wodę. Wyglądała na czystą. 
- Przemyję Ci rany- wiewiórka chyba jednak się ucieszyła, że nie zgłębiałam starych legend tylko leczyłam rany.
- Nie wiem czy powinnaś chodzić.Lepiej jeszcze nie. Może wreszcie zatrzymamy się gdzieś na dłużej niż 3 tygodnie.
Noc spędziłam w dolinie górskiej słysząc w myślach:
"Nie nadajesz się do tego", "...dlatego musisz to zrobić", "Nie martw się ona cię nie opuści ja też". Później jeszcze starsze głosy: "..wilczyca posiadła moc podróży w czasie", "to co słyszałaś o podróży w czasie to tylko legenda", "W legendzie jest ziarno prawdy. Możesz posiąść moc podróży w czasie".
Zamknęłam oczy.Wiedziałam co teraz zobaczę.
Jaskinia. On. Strzały. Ciemność. Krew. Łzy. Cienie. Jego ostatnie słowa "uciekaj, bądź sobą i nie przejmuj się legendą".
Najgorsze co widziałam w życiu powtarza się co noc.Wstałam zaczęłam uciekać. Rano byłam przy jakimś lesie. Zobaczyłam panterę z krwawiącym ogonem. Opatrzyłam ją.
- Kim jesteś?- prawie podskoczyłam.
- Waderą bez watahy z małym talentem lekarskim i wiewiórką, jedyną przyjaciółką.- nie miałam powodu do kłamstwa.Jeśli mnie uwięzi może przestanę mieć wizje.
- Ja jestem Magica alpha tej watahy. A to mój towarzysz Diego.Dołączysz do nas?.
- Charlotte. Tak. Mogę być lekarką?
-Tak - Magica uśmiechnęła się, ja też. 

Wreszcie znalazłam watahę.


sobota, 22 lutego 2014

Od Hitachiego: Jak się tu znalazłem

- Jesteś najgorszym alfą,mężem i ojcem jakiego kiedykolwiek mogłem znać!-krzyknąłem na mojego ojca.
- Uważaj na słowa smarkaczu!
- Dla ciebie liczą się tylko klejnoty, a nie dobro watahy!
- To źle że nasza wataha jest bogata?!
- Tak!Teraz będą wszyscy na nas napadać.Po co nam tyle diamentów i innych?Ty to robisz dla siebie i dla swojej wygody!
- I kto to mówi?Ten który najbardziej z tych wygód korzystał!
- Ta,pewnie.To ty pławiłeś się w luksusie a ja,mama,Wenus i Varn spaliśmy w brudnej i wilgotnej jaskini!Ty skończony idioto!To przez ciebie mama umarła a Wenus uciekła!Varn i ja też się wynosimy z resztą watahy!Sam sobie tu żyj w tej krainie diamentów i szmaragdów.Spojrzałem ostatni raz na tereny watahy które stały się ruiną.Odwróciłem się do wilków mówiąc:
- Idziemy!
Wszyscy ostatni raz spojrzeli na mojego ojca z wyrzutem i odwrócili się do mnie.Cała moja grupa poszła za Góry Nocy, a mój brat Varn ze swoją grupą za Góry Dnia.Kiedy już byliśmy na Polanie Nocy rozdzieliliśmy się w swoje strony.Wszyscy wiedzieli do jakiej watahy idą a ja niestety nie.Poszłem w kierunku północy.Niestety nic nie znalazłem.Nie żyło mi się najlepiej, ani najgorzej.Jedzonko miałem,czysty byłem, ale samotność dawała się odczuć.Postanowiłem że wzlecę i się rozejrzę.Byłem bardzo wysoko i nagle usłyszałem śmiechy szczeniąt i plotki wader.Na początku myślałem, że już zwariowałem, ale nie.Znalazłem się nad wielką polaną pełną wilków.Powiedziałem do siebie:
- No nareszcie jakaś wataha!
Leciałem w dół jak sokół i pewnie wylądowałem na ziemi tak mocno, że aż ziemia po moimi łapami popękała.Wszyscy patrzyli na mnie przerażeni.Szczeniaki zaczęły płakać, a wadery wrzeszczeć z przerażenia.Zapanował absolutny chaos.Nie wiedziałem o co chodzi.Niebawem się dowiedziałem.Moje poroże,skrzydła,diabelne oczy i porażające wejście wszystkich przeraziły.Truchtem pobiegłem na środek polany i wypowiedziałem zaklęcie, które wszystkich ustawiło bez ruchu.Podszedłem do jednej z wader pytając:
- Czy to jest wataha?
- Ta...ak.
- A gdzie alfa?
- W...w...
- No gdzie!-ryknąłem
- W swojej jaskini na wzgórzu!-wykrzyczała przerażona wadera.
Usunąłem zaklęcie i wszyscy mogli się poruszać.Szybko wzleciałem i zacząłem szukać watahy.Znalazłem.Była na wzgórzu w pobliżu wilczej skały.Wleciałem tam ze świstem skrzydeł.Wadera zerwała się na równe łapy.Była w kącie jaskini i coś pisała.Spojrzała na mnie też z przerażeniem.Spuściłem łeb i uszy pytając:
- Czy ja jestem, aż tak przerażający?
- Nie,kto ci tak powiedział?
- Nie,tylko tak spojrzałaś na mnie jak na potwora.
- Haha,skąd.Przeraził mnie twój świst.Jestem wrażliwa na takie dźwięki.A czemu masz być przerażający?
Ona chyba nie widziała mnie dokładnie.Podeszłem bliżej i zaświeciłem błędny ognik w jaskini by oświetlił me oblicze.Wadera patrzyła na mnie z zaciekawieniem i jakimś takim...dobrym nastawieniem do mnie.Zapytała:
- A co cię do mnie sprowadza?
- Ja...chciałem...chciałem dołączyć.
-Jasne,pewnie.
- Ale nie wiem czy inne wilki mnie zaakceptują.
- Na pewno cie zaakceptują.
Nagle do jaskini wpadła grupa wilków.Zaczęły warczeć,ryczeć i ostrzyć pazury krzycząc:
- Zabić go!Pewnie przyszedł nas zabić!
W pewnym momencie złapał mnie paraliż.Jakiś wilk musiał użyć magii.Wtedy wadera wyskoczyła przede mnie i zasłoniła mnie skrzydłami mówiąc:
- Zostawcie go w spokoju!Jest członkiem watahy i nie jest żadnym potworem.To że jest wyjątkowy nie oznacza, że jest groźny.Nie macie niczego do roboty.Już do pracy.Zajmijcie się sobą.
Wszyscy spuścili łby i uszy i z podkulonym ogonami odeszli.Paraliż ustąpił.Wadera złożyła skrzydła i odwróciła się do mnie.Wtedy zobaczyłem jej pysk.Miała szare i gładkie futro, a na czole kosmyk różowej sierści.Jedno oko miała zielone.Była naprawdę atrakcyjną waderą i muszę się przyznać.Wpadła mi w oko.Powiedziałem:
- Dziękuję że mi pomogłaś.
- Nie ma za co.Nie mają prawa cię obrażać.Muszę ci powiedzieć, że te twoje rogi są bardzo twarzowe.
- Naprawdę?
-Pewnie.Nie każdy wilk ma rogi.To rzadkie.Skrzydła masz cały czas czy możesz je schować?
-Mogę je całkowicie schować.
-Ja też tak umiem.Choć oprowadzę cię po terenach, bo jak kogoś po proszę to pewnie już nie wrócisz.


<Magica?>